Andrzej Piaseczny: – Przestałem odkładać życie na później


Wróćmy do Pana ostatniej płyty. Wspólnym mianownikiem utworów, które się na niej znalazły, są taneczne rytmy. Czy to zmiana na stałe, czy chwilowe zauroczenie?

– Jesienna trasa koncertowa „50/50” będzie ukoronowaniem krótkiego, bardziej tanecznego etapu. Moje koncerty są zazwyczaj bardzo żywiołowe. Tak naprawdę, ostatnia płyta była dla mnie trochę powrotem do przeszłości. Kiedy nagrywałem swoje pierwsze solowe płyty, to elementy taneczne też były mocno obecne. Nie wiem co będzie w przyszłości. Mam inne plany. Będę o nich głośno mówił, jak zabiorę się do pracy.

Dlaczego zdecydował się Pan na coming out, mając 50 lat?

– Decyzja o tym, ile  życia prywatnego pokazać innym zawsze jest decyzją osobistą. Podejmuje ją każdy artysta. Taką reakcję wyzwoliło we mnie kilku niesympatycznych ludzi, którzy mają duży wpływ na to, co się dzieje w Polsce, a których niespecjalnie cenię.

Czy zaskoczyły Pana reakcje ludzi?

– Większość ludzi zareagowała pozytywnie. Znajomych nie zaskoczyłem, bo oni mnie znają. Negatywnych reakcji było mało. Nie podejmuję rozmowy z ludźmi, którzy bluzgają, ucinam takie rozmowy. To są rzeczy naturalne. Nie lubię, gdy używa się słowa tolerancja, wolę słowo akceptacja, bo ono jednocześnie oznacza zrozumienie. W kolejnych pokoleniach akceptacja będzie rzeczą absolutnie naturalną.

Na 25-lecie na scenie, 4 lata temu, wydał Pan płytę. Czy 30-lecie zamierza Pan także szczególnie uczcić?

– Nie mam takich planów. Namówiono mnie na „25+” i to była bardzo dobra przygoda. Przegrzebałem się przez te wszystkie rzeczy, które napisałem i zrobiliśmy bardzo fajną trasę,  która trafiła na płytę.  Wszedłem do ligi seniorów, ale to nie znaczy, że zamierzam odcinać kupony. Chcę nadal robić rzeczy nowe.

Popularność bardziej Panu pomaga czy przeszkadza?

– Pomaga. Ludzie się do mnie uśmiechają. Z życzliwością odwzajemniam takie reakcje. Staram się żyć z uśmiechem na ustach i czerpać z życia przyjemność.  Każdy musi od popularności odpocząć, nawet, gdy nie jest dla niego ona uciążliwa. Lubię na przykład pracę w ogrodzie – pogrzebać w ziemi, formować krzewy i drzewa, pobyć w swojej przystani.

Rozmawiał: Adam Mendrala
Fot. Archiwum  Andrzeja Piasecznego

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz