Czy doświadczenie lockdownu czegoś Pana nauczyło?
– Myślę, że tak. Niewielu z nas zadało sobie pytanie „Co się u mnie zmieniło?”, a zmiany zaszły w każdym z nas. Zdałem sobie sprawę z tego, że na polskiej scenie muzycznej dokonała się zmiana pokoleniowa. Dzisiaj jestem już trochę w „lidze seniorskiej”. Nie mówię tego z rozżaleniem, a raczej z dużym, ciepłym uśmiechem. Ma to swoje plusy. Uświadomiłem sobie, że nie ma na co czekać. Praca, nagrywanie i koncertowanie wypełniają dużą częścią mojej rzeczywistości. Zawsze lubiłem to robić, bo to moja pasja. Po chorobie przestałem odkładać życie na później. Dzisiaj oddaję się pracy i pasji w taki sposób, żeby mieć więcej czasu dla siebie. Na podróże, dla rodziny, żeby po prostu pożyć. Nasz czas jest ograniczony. Nie wiemy, w jaki sposób. Warto z niego dobrze korzystać. Staram się to robić.
Wśród artystów, którzy zaprezentują się na scenie Dni Gminy Dopiewo, przed Panem, wystąpi Barbara Parzęczewska, która wygrała II edycję „Voice of senior”. Była Pana podopieczną. Czy utrzymujecie kontakty?
– Dzisiaj rozmawiałem z Basią przez telefon. Jeśli wszystko pójdzie po myśli, to zaproszę ją na scenę w Dopiewie. Razem zaśpiewamy jedną z moich piosenek. „The Voice of Senior” był dla mnie bardzo dobrym okresem, dla Basi też. Lubimy się i przyjaźnimy. Wiem, że Basia sobie całkiem dobrze radzi – koncertuje samodzielnie i z przyjaciółmi z programu. Jest dziewczyną z Wielkopolski, z charakterem. Ją się zapamiętuje. Jeśli ktoś oglądał program, to Basię pamięta. Z pewnością przyniesie ona publiczności w Dopiewie dużo radości – i w części solowej, do której wysłuchania i zobaczenia zachęcam, jak i wtedy, kiedy zaśpiewamy razem.
Nie tylko Pani Barbarze, ale także wielu telewidzom przypadł Pan do gustu jako juror muzycznego show. Czy jest szansa, że znów zobaczą Pana na fotelu sędziowskim telewizyjnego programu?
– To jest pytanie natury politycznej, a polityka jak nic innego, tak „pięknie” dzieli nasz naród. Gdy zaczynamy o niej mówić, skaczemy sobie do oczu. Dopóki Telewizja Polska nie będzie telewizją apolityczną, to dla mnie miejsca w tej chwili tam nie ma. Mam ogromny sentyment do „Seniora”, ale nie ma ludzi niezastąpionych. Nie chciałbym sprawiać wrażenia, że skoro mnie w programie nie ma, to go nie lubię. Program jest dalej fantastyczny. Sięga do ludzi starszych, którzy często wmawiają sobie, że na pewne rzeczy jest dla nich za późno. Ale pojawia się impuls, który powoduje, że się ujawniają. „The Voice of Senior” to inny program niż „The Voice of Poland”. Czasem chodzi o pokazanie ludziom starszym, że warto mieć pasje i je realizować. Czasem są to powroty na scenę, W „Seniorze” nikt nie liczy na ogromne przedsięwzięcia fonograficzne. Poznałem w tym programie wielu fantastycznych ludzi, którzy mają ogromny dystans do siebie. Tego nie ma młodzież. Kiedy dziś mówię, że chcę zostawiać sobie dużo czasu na życie, to może dlatego, że poznałem wiele historii seniorów, którzy coś odkładali na potem. Nie warto czekać z pewnymi decyzjami zbyt długo.