Warta też miała swoje okazje. W 37. minucie Mario Rodriguez był w sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem, ale strzelił obok bramki… Tuż przed końcem tej odsłony ten sam zawodnik z bliskiej odległości trafił futbolówką w słupek i wynik do przerwy się nie zmienił.
Na drugą połowę nie wyszedł Bartosz Kieliba, który doznał urazu w pierwszej części spotkania. W zielonych barwach zadebiutował Dawid Szymonowicz.
W 53. minucie Gajos uderzył w światło bramki z rzutu wolnego, ale Lis ponownie był na posterunku. Kolejną groźną sytuację goście stworzyli w 66. minucie. Zwoliński dołożył nogę do wpadającej w okolice pola bramkowego piłki, ale uderzył minimalnie obok słupka.
W doliczonym czasie gry goście mieli rzut karny, po faulu Jakuba Kiełba na Flávio Paixão. Poznaniak zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Jedenastkę na bramkę zamienił Paixão. Chwilę później kuriozalnego samobójczego gola z główki strzelił Jan Grzesik.
Lechia była co prawda lepsza, ale Warta mogła ten mecz zremisować lub nawet wygrać. Niestety, przegrała w wyjątkowo pechowych okolicznościach. Żal, ale prawda jest taka, że jak się nie strzela bramek, to trudno spodziewać się zdobyczy punktowych. A Warta gola nie zdobyła już od 592 minut!
Sytuacja zielonych w tabeli stała się bardzo trudna. W następnej kolejce Wartę czeka kolejny trudny pojedynek w Gliwicach z Piastem.