Litera „S” to „speech”, czyli mowa. Osoby przechodzące właśnie udar często mają z nią problemy – czasem nie rozumieją, co się do nich mówi, czasem sami nie potrafią składnie wypowiedzieć słów. Wreszcie „T” to „time” – czyli czas. To on jest najważniejszy przy leczeniu udarów.
– My naprawdę możemy zrobić dużo. Natomiast pacjent musi dostać szansę, byśmy mogli zadziałać – podkreśla dr Adrian Dąbrowski. – Jeśli nie trafi do nas w ciągu sześciu godzin od pierwszych objawów, to takiej szansy mieć nie będzie. Ogromna liczba osób nie kwalifikuje się do leczenia – trafiają do nas zbyt późno, za dużo czasu mija od pierwszego rozpoznania. Nie można powiedzieć sobie „dobra, poczekam godzinę, może przejdzie” – a takie podejście niestety zdarza się bardzo często. Tymczasem ta godzina może być kluczowa. Może zdecydować o tym, czy pacjent kwalifikuje się do leczenia i będzie mógł normalnie żyć, czy zostanie inwalidą do końca życia. AW