Aleksiej Watutin (Rosja) triumfował w tegorocznej edycji poznańskiego challengera ATP Poznań Open, pokonując w finałowym starciu argentyńskiego tenisistę Guido Andrezziego. W trzysetowym pojedynku przerwanym przez silne opady deszczu lepiej poradził sobie rosyjski zawodnik, który zwyciężył 2:6, 7:6 (10), 6:3. Historyczny sukces mógł odnieść Guido Andreozzi, który w grze podwójnej odniósł triumf wraz Jaume Munarem, pokonując w finale Tomasza Bednarka (Polska) i Goncalo Oliveirę (Portugalia). Gdyby dołożył do tego wygraną w singlu, to stałby się pierwszym tenisistą, który w historii rozgrywek na kortach Parku Tenisowego Olimpia odniósłby podwójną wygraną. Patronat nad Poznań Open sprawuje Nasz Głos Poznański.
Rozpoczynając finał poznańskiego challengera ATP Poznań Open, argentyński tenisista wygrał losowanie oraz odbiór serwisu Rosjanina, co w dalszej części pierwszego seta pomogło mu w odbiorze podania Watutina, który tylko dwukrotnie był w stanie wygrać własny serwis. Plasujący się na 158. pozycji w światowym rankingu Andrezzi nie tylko górował fizycznie nad Watutinem, który ma w zwyczaju przegrywać pierwszego seta, ale co najważniejsze popełniał znacząco mniej błędów. Zwycięzca finału gry podwójnej w parze z Jaume Munarem przyznał po wczorajszym spotkaniu, że postara się w pełni zregenerować przed dzisiejszym meczem, co wydawało się po początkowej fazie starcia, zrealizował w pełni. Wykorzystując wszystkie swoje atuty, wygrał w partii otwierającej finał gry pojedynczej 6:2.
Jeśli ktoś liczył na ogromny zastrzyk emocji, to z całą pewnością otrzymał aż nadmiar w drugim secie. Komplet poznańskiej publiczności, który podziwiał starcie Andreozziego i Watutina bez zmrużenia okiem obserwował wymianę obu tenisistów. Żaden z nich nie miał zamiaru odpuszczać, a w momencie jak tylko rosyjski tenisista wygrał podanie Argentyńczyka, ten w następnym gemie odpowiedział tym samym. Identyczna sytuacja nastąpiła w jedenastym oraz dwunastym gemie. Przebieg drugiego seta emocjonował w pełni, ale dopiero tie-break wprawiał każdego w drżenie serca. Watutin dosyć szybko objął prowadzenie 3:1, lecz zwycięzca gry podwójnej szybko odwrócił szalę na swoją korzyść, doprowadzając do stanu 5:4. Guido Andreozzi miał do dyspozycji aż sześć piłek meczowych i nie wykorzystał ani jednej. Oboje popełniali błędy, niejednokrotnie trafiając w siatkę, ale reprezentant Argentyny nie wytrzymał presji, a wymianę na błędy wygrał rosyjski tenisista 12:10.
Początek trzeciej odsłony spotkania to walka obu zawodników z czasem przed zbliżającą się ulewą. Zdecydowanie lepiej seta rozpoczął Watutin, od przełamania serwisu Andreozziego. W grze Argentyńczyka coraz bardziej widoczne było zmęczenie, chociażby wczorajszym finałem gry podwójnej, co skrupulatnie wykorzystywał Rosjanin, doprowadzając do prowadzenia 3:1. W tym momencie sędzina starcia finałowego zarządziła przerwę spotkania z powodu nasilającego się opadu deszczu.
Restart starcia finałowego nastąpił o godzinie 18. Wydawałoby się, że przerwa spowodowana aurą przyniesie większe korzyści zawodnikowi z Argentyny, który naładuje akumulatory. Jednak Guido Andreozzi nie potrafił znaleźć recepty na plasującego się przed turniejem na 256. pozycji w rankingu ATP tenisistę. Przy stanie 5:3 na korzyść Rosjanina ostatnią deską ratunku było dla Argentyńczyka wygranie swojego serwisu, a następnie zażarta walka o przełamanie rywala. Na jego niekorzyść Watutin nie miał zamiaru zwalniać tempa i wygrał serwis rywala, tym samym wygrywając cały finał.
– Jestem niesamowicie zadowolony. Naprawdę jestem w świetnej formie, choć dzisiaj zacząłem bardzo nerwowo. Wierzyłem jednak w końcowy sukces. Kluczowe okazało się obronienie sześciu piłek meczowych w drugim secie. Przerwa mnie nie wybiła z uderzenia, utrzymałem odpowiednią koncentrację. Dziękuję organizatorom i kibicom – mówił tuż po meczu Rosjanin.
– Na pewno pozostaje lekki niedosyt. Miałem aż sześć piłek meczowych i powinienem którąś z nich wykorzystać. Popełniałem wtedy niewymuszone i stosunkowo proste błędy. Z drugiej strony, naprawdę trudno jest połączyć dwa turnieje, a przecież w Poznaniu zagrałem i w singlu, i w deblu. Wczoraj udało się finał wygrać, dzisiaj nie, jednak ten tydzień zdecydowanie zaliczam do udanych – oceniał z kolei na gorąco Andreozzi.
Paweł Klama
Fot. Paweł i Piotr Rychter / Poznań Open
Czytaj także: