Z czasem sytuacja zaczęła wyglądać lepiej dla Basketu, który zdołał odskoczyć na kilka oczek głównie dzięki dobrej formie Stopierzyńskiego. Nie sposób nie wspomnieć też o akcji 3+1 zafundowanej rywalom przez Michała Samsonowicza oraz trójce Jana Jakubiaka
z końcówki pierwszej połowy meczu. To wszystko pozwoliło zespołowi trenera Szurka schodzić do szatni z korzystnym wynikiem 50:44.
Zmiana stron nie przyniosła znaczącej zmiany w grze. Błysk Konrada Rosińskiego pomógł Enei uzyskać dwucyfrową zaliczkę nad rywalem (54:44). Poznaniacy konsekwentnie utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie w kolejnych minutach, a siatkę palili m.in. Wojciech Fraś i Arkadiusz Adamczyk. Chwilę przed startem ostatniej z kwart momentum złapał Sebastian Bożenko, co dało GKS-owi nadzieję na skuteczny powrót (61:57 dla Enei po trzech częściach gry).
Zwykło się mówić, że nadzieja umiera ostatnia i tak też było w przypadku gości. Podopieczni trenera Jagiełki długo wierzyli w możliwość odrobienia strat, ale z czasem z rytmu wytrącały ich gwizdki sędziów. Z uwagi na przewinienia techniczne spowodowane dyskusją z arbitrami do szatni przedwcześnie odesłany został pierwszy szkoleniowiec zespołu z Tychów. Ostatnie minuty sobotniego pojedynku minęły kibicom z Poznania bez większej nerwówki. Finalnie Enea Basket zwyciężyła 75:66, awansując tymczasowo na pozycję lidera 1. ligi.