W niedzielnym, rocznicowym, spotkaniu Lech Poznań tylko zremisował bezbramkowo z Górnikiem Łęczna i tym samym nie awansował na fotel lidera LOTTO Ekstraklasy.
Zobacz tutaj: Lech – Górnik Łączna na zdjęciach
Mecz zaczął się lekko niespodziewanie, bo to lechici musieli się bronić od pierwszych minut. Już w trzeciej minucie interweniować musiał Putnocky, a chwilę później poprzeczka uchroniła Lecha od straty gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Podziwiać można było w ofensywnej grze Górnika podania z pierwszej piłki, które napędzały akcje łęcznian. Inaczej sprawa wyglądała w defensywie, gdzie podopieczni trenera Smudy zostawiali wielkie dziury piłkarzom Kolejorza. Odzwierciedlenie moich słów miało miejsce w 13 minucie, gdzie żwawym zrywem lechici zaatakowali górników. Jednak sytuacji sam na sam nie wykorzystał Radosław Majewski, który został zatrzymany przez Prusaka.
Najgroźniejsza akcja w pierwszych trzydziestu minutach należała do graczy z Łęcznej. Javi Hernandez pomknął wskroś boiska i znalazł miejsce przed szesnastką do groźnego uderzenia. Putnocky został wystawiony na wielką próbę, której sprostał i wybił piłkę na rzut rożny. W poczynaniach Kolejorza można było zauważyć, niespotykaną w tym roku, niedokładność w rozgrywaniu akcji.
Do zakończenia pierwszej połowy gra Kolejorza była szarpana. Nie ustępował pośpiech i niedokładność, a i Górnik nie pozwalał na zbyt wiele ekipie Nenada Bjelicy. Zaskakującym była otwarta gra podopiecznych Smudy, która wychodziła nawet nie najgorzej. Największym niebezpieczeństwem dla poznaniaków był Javi Hernandez, który raz po raz wchodził w pole karne lechitów, siejąc zamęt w szeregach obronnych gospodarzy.
W przerwie była jedna z niespodzianek urodzinowych dla kiboli. Chodzi tutaj o pomiar głośności kibiców Lecha. Rekord to około 130 decybeli, natomiast poznańska publiczność uzyskała 110,3 dB. Czyli trochę więcej niż pędzący pociąg, natomiast mniej niż kołujący samolot na pasie startowym.
Drugą połowę lechici zaczęli od solidnego natarcia bramki Prusaka. Górnik zamknięty był na własnej połowie praktycznie cały czas. Zawodnicy Kolejorza jednak nie mogli znaleźć patentu na skomasowaną obronę łęcznian. Jednak gdy już znalazł, brakło wykończenia. Najbliżej strzelenia gola był Dawid Kownacki. Jednak młody napastnik Lecha nie zdołał uciec na tyle defensorom Górnika, by znaleźć się w sytuacji sam na sam. Ostatni z obrońców dopadł popularnego Kownasia i wybił mu futbolówkę w ostatnim momencie.
Po wejściu Mihaia Raduta gra Lecha nabrała tempa jeszcze bardziej. Rumun w pierwszej akcji na boisko „poklepał” piłkę z Jevticiem i doszedł do sytuacji strzeleckiej. Ostatecznie akcja zakończyła się na zdobyciu rzutu rożnego. Drugą okazję Radut miał jeszcze dogodniejszą. Skrzydłowy Kolejorza dostał piłkę w polu karnym i huknął na bramkę, ale strzał był, niestety, niecelny.
Ostatecznie lechici nie zdobyli bramki i mecz zakończył się podziałem punktów. Mimo ogromnej przewagi w drugiej połowie i kilku stuprocentowych okazji piłka nie zatrzepotała w bramce Prusaka. Poznaniacy mogli w tej kolejce zasiąść już na dłużej na fotelu lidera LOTTO Ekstraklasy, jednak nie udało się zrealizować planu. Następny mecz poznaniaków odbędzie się po przerwie na reprezentację. 31 marca Lech rozegra mecz z Wisłą Kraków na wyjeździe.
Widzów: 40.324
Żółte kartki: Trałka – Gajos – Kownacki
Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak – Gabriel Matei, Aleksander Komor, Przemysław Pitry, Leandro, Grzegorz Bonin, Paweł Sasin, Łukasz Tymiński, Nika Dzalamidze (85. Vojo Ubiparip) , Javier Hernandez, Bartosz Śpiączka
Lech Poznań: Matus Putnocky – Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Volodymyr Kostevych – Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Radosław Majewski (68 Mihai Raut) – Szymon Pawłowski, Darko Jevtić (74. Maciej Makuszewski – Dawid Kownacki.
Czytaj także:
Mamy bilety na hit! Wejściówki na Lech – Legia do wygrania!
Radio Merkury wydało płytę „95 goli na 95-lecie Kolejorza”. MAMY DLA WAS 5 SZTUK!
Nie idziesz sam! #95Lecha
Cztery bramki Tomczyka dla Lecha II
Łukasz Rabiega
Fot. Roger Gorączniak