Krzysztof Cugowski: – Utwory są jak dzieci


Czy Budka Suflera to dla Pana rozdział zamknięty? Czy może zdarzyć się, że w przyszłości  wystąpi Pan w  jakimś jubileuszowym koncercie. 
– W 2014 roku podjęliśmy zgodnie decyzję o zakończeniu działalności zespołu Budka Suflera. Na naszej ostatniej trasie koncertowej pożegnaliśmy się z publicznością. Każdy z nas zajął się swoimi projektami, ja również. Od tego czasu nagrałem płytę solową, dwa krążki z synami, wydałem album jubileuszowy i założyłem świetny zespół. To był dla mnie ważny i twórczy czas. Co jednak najistotniejsze, chcę być fair wobec publiczności. Skoro kilka lat temu zapadła decyzja o zakończeniu działalności zespołu, którą wielokrotnie komunikowaliśmy fanom, to dla mnie ona nadal obowiązuje.
Lista Pana dokonań artystycznych jest długa. Które osiągnięcie uznaje Pan za swój największy zawodowy sukces?  Czy jest nim któraś z piosenek, na przykład:, „Bal Wszystkich Świętych”, „Cisza” lub „Sen o dolinie”, a może sukces rynkowy płyty „Nic nie boli tak jak życie” lub koncert w Carnegie Hall?
– Dziś mam inną perspektywę. Moim największym sukcesem jest to, że od 50 lat wychodzę na scenę i ludzie nadal chcą mnie słuchać. Sprawia mi to radość. Cieszę się, że zdrowie pozwala mi na to, bym mógł robić to, co lubię. To jest dla mnie największą wartością i swego rodzaju osiągnięciem. Jak się ma „parę lat” na karku, tak jak ja, to priorytety się zmieniają.
Czy możliwe jest, że wróci Pan kiedyś do współpracy artystycznej z synami?  
– Bardzo miło wspominam ten czas. Sprawa jest otwarta. Nie potrafię powiedzieć, kiedy coś może się zdarzyć, czy nagram z nimi kolejną  płytę pod szyldem „Cugowscy”, czy  zrobimy coś innego, coś ekstra. Jestem z synami w stałym kontakcie i przypuszczam, że uda nam się w przyszłości coś jeszcze razem zrobić.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz