Koziołki będą się trykać częściej


Historia poznańskich rogaczy

Koziołki na wieży ratuszowej pojawiły się w XVI wieku przy okazji renesansowej przebudowy ratusza. Zachował się kontrakt z zegarmistrzem Bartłomiejem Wolffem z Gubina na wykonanie zegara wieżowego, dzięki któremu wiemy, że zegar miał być wyposażony w „urządzenie błazeńskie, mianowicie dwa koziołki, które mają się trykać przed każdym biciem godzin”

Dlaczego postanowiono, że trykać będą się tam akurat te rogate zwierzęta? Opisuje to legenda. Przy okazji przebudowy Ratusza miała odbyć się wielka uczta, na którą przybyło wielu znamienitych gości. Potrawą wieczoru miał być udziec sarni, który niestety zsunął się z rusztu prosto w ogień. Aby ratować uroczystość, jeden z kuchcików przyprowadził dwa koziołki, które miały udawać sarninę. Te jednak wyrwały się i uciekły prosto na ratuszową wieżę. Oczom zgromadzonych gości ukazał się przedziwny widok: dwa małe koziołki bodły się beztrosko na gzymsie, czym wzbudziły ogólną wesołość. Na pamiątkę wspomnianego wydarzenia obraz ten został uwieczniony.

Nie wiemy, jak długo działał mechanizm trykających się koziołków. Wiadomo jednak, że w 1675 r. uderzenie pioruna zniszczyło wieżę wraz z zegarem. Przez wiele lat o poznańskich rogaczach było cicho. Koziołki przywrócili podczas remontu Ratusza dopiero Niemcy w roku 1913. Wówczas jedno zwierzątko było pomalowane w czarno-białe pasy, a drugie w biało-czerwone, co – biorąc pod uwagę, że Polska znajdowała się wówczas pod zaborami – wywołało spore kontrowersje. Można się domyślać, który koziołek przegrywał w boju.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz