Gospodarka „śmieciowa” w klinczu


Coraz trudniej finansować gospodarkę odpadami. Samorządy dopłacają do niej z własnego budżetu, bo radni nie godzą się na wprowadzanie wyższych cen za odbiór śmieci. System powinien finansować się sam, poprzez opłaty mieszkańców.

Dla mieszkańców brak podwyżek cen za odbiór odpadów to bardzo dobra wiadomość. Zawdzięczają ją radnym. Natomiast osoby zarządzające spółkami komunalnymi lub związkami gminnymi prowadzącymi wspólną gospodarkę odpadami biją na alarm. Możliwości obniżenia kosztów wyczerpują się. System ma się sfinansować sam, choćby poprzez zarabianie na recyklingu. Problem tylko w tym, że na recyklingu coraz trudniej zarobić. Wprost przeciwnie – rosną koszty transportu, a plastik jest dużo lżejszy niż „zwykłe” śmieci. Poza tym coraz trudniej surowiec ten sprzedać, co ma związek, jak się mówi, z sytuacją w Chinach, do tej pory największym odbiorcą.

Gminy i związki gmin (takie jak GOAP) organizują przetargi na obsługę „śmieciową” swego terenu. Ze specyfikacji przetargowych wynika, w których rejonach, na jakie podzielona jest aglomeracja poznańska, produkuje się najwięcej śmieci w przeliczeniu na mieszkańca. Różnice bywają znaczne. W jednym miejscu jedna osoba rocznie dostarcza mniej więcej 300 kilogramów, w innych prawie 400. Dla przykładu – na Grunwaldzie odbiera się rocznie 332 kilogramów na mieszkańca. Na Nowym Mieście – 379. Dla porównania – w Obornikach tylko 273. Porównując te dane nie można zapomnieć o specyfice terenu. Inaczej przedstawia się to w gminach miejskich i wiejskich, w zabudowie blokowej i tam, gdzie znajdują się domy wolnostojące.

Jerzy Świerkowski, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej w Suchym Lesie, osoba z długim doświadczeniem w pracy na rzecz samorządu, twierdzi że wpływ na ilość produkowanych odpadów mają dwa główne czynniki: zamożność mieszkańców, śmieci nie biorą się przecież z niczego oraz świadomość ekologiczna. W Suchym Lesie, gminie cieszącej się opinią bogatej, jeden mieszkaniec wytwarza rocznie aż 413 kilogramów śmieci. Co myśleć o terenach, gdzie odbiera się prawie dwukrotnie mniej odpadów?

– Nie mam wątpliwości, że część odpadów, takich jak stare meble, czy plastik służą jako tanie paliwo w przydomowych kotłowniach – twierdzi prezes Świerkowski. Służby zajmujące się ochroną czystości powietrza mają więc wskazówkę, którymi okolicami warto się zająć, oczywiście uwzględniając specyfikę danego terenu, zamożność mieszkańców. Nie ma wątpliwości, że tam, gdzie świadomość ekologiczna mieszkańców jest większa, odbiera się większe ilości odpadów. W innych miejscach kwitnie proceder utylizacji ich we własnym zakresie.

W każdej gminie ceny stawek za opróżnianie pojemników, wywożenie ich zawartości do instalacji, wyznaczają radni. Niechętnie stosują podwyżki, szczególnie w roku wyborczym. W wielu miejscach te same stawki obowiązują od lat, a koszty rosną. Zakłady komunalne i związki międzygminne szukają oszczędności, ale niektóre składniki kosztów są stałe. Obowiązuje rejonizacja, śmieci można przewozić tylko do instalacji przypisanych do konkretnego rejonu, trzeba zaakceptować obowiązujące tam ceny, mimo iż taniej byłoby wozić odpady w inne miejsce. Zdaniem Jerzego Świerkowskiego, radni nie kierują się ekonomią, ale polityką, dlatego takim gminom, jak Suchy Las grozi zadłużanie się.

Gmina ta nie należny już do poznańskiego GOAP-u. Czy decyzja o samodzielnym prowadzeniu gospodarki odpadami była słuszna?

– Uchwała w tej sprawie zapadła w 2014 roku. Wtedy oszczędności gminy z powodu opuszczenia GOAP-u wyniosły 3-4 miliony zł – tłumaczy Jerzy Świerkowski. Jak podkreśla, ma wiele zastrzeżeń do polityki finansowej prowadzonej przez ten związek, do spraw organizacyjnych. Nie zmienia to jednak faktu, że jego zdaniem działanie takich organizacji, czyli wspólne prowadzenie gospodarki, ma sens.

Podobne problemy występują w wielu wielkopolskich miejscowościach. Wójtowie i burmistrzowie wiedzą, że sytuację uratowałoby choćby niewielkie podniesienie cen opłat, nawet o kilka złotych na osobę. Muszą też zmagać się z innym problemem – rozliczaniem tych osób, które nie płacą za odbiór odpadów. Wystarczy nie złożyć deklaracji, wtedy nie ma komu przysłać faktury. Takim osobom usługę tę funduje samorząd. Innym problemem jest podawanie w deklaracjach danych niezgodnych z prawdą – liczba mieszkańców nieruchomości często jest zaniżana.

Dodaj komentarz