Restauracji Ratuszova na poznańskim Starym Rynku zaprosił nas na degutację dań, które w lutym wejdą do nowej karty. To najstarszy lokal gastronomiczny na płycie Starego Rynku i jest kontynuatorem tradycji Ratuszowej.
Od pięciu lat, kiedy przejął ją nowy wlaściciel, nie tylko zminiła się nazwa na Ratuszova, ale także był to okres pracy nad poprawą wizerunku i doprowadzenia restauracji do obecnej pozycji. Lokal jest m.in. na szlaku Dziedzictwa Kulinarnego Wielkopolski, ale przede wszystkim może poszczycić się bardzo dobrą kuchnią oraz sympatyczną obsługą.
Pierwszy raz od dawna byłem w Ratuszovej w czasie Nocy Restauracji w ubiegłym roku. To było bardzo mile i smacznie spędzone chwile. Nie inaczej było w środę. Dania przygotowane przez duet – Paweł Gryger, szef kuchni i Adam Szefler jego prawa ręka- to pierwsza część nowej karty.
Do degustacji przygotowane zostały cztery dania:
Grasica cielęca z młodymi borowikami, kremem ze skorzonery, cebulkami perłowymi i sosem winnym
Polędwica z dzika przygotowana metodą sous – vide z puree z selera, ziemniakami szpinakowymi, glazurowanymi burakami i jabłkami, owocami leśnymi i grzybami, podawana z sosem jałowcowym
Pierś z gołębia przygotowana metodą sous – vide, z boczkiem, karmelizowaną cebulą, modrą kapustą, skorzonerą oraz ziemniakami truflowymi
Lody własnego wyrobu o smaku amaretto z galaretką z owoców leśnych, musem korzennym, krokantem orzechowym i sosem karmelowym
Zanim przejdziemy do szczegółów zamknijmy degustację ogółem. Ani jedno danie czy też dodatek nie krzyknął do mnie: – Jestem najlepszy!!! Będziesz musiał przyjść do restauracji, by spróbować mnie jeszcze raz i jeszcze raz itd. Ktoś powie: to nie dobrze. Menu jest monotonne. I tu się bardzo myli. Jest tak przygotowane i dopracowane, że wywołało we mnie poczucie, że muszę te dania powtórzyć, wrócićdo restauracji, by po raz kolejny w nich się rozsmakowywać. A co gorsze trudno mi powiedzieć, która z czterech propozycji zostanie przeze mnie wybrana, bo każda z nich jest godna powtórki. Trudno mi powiedzieć, czy grasica była lepsza od polędwicy dzika, czy od maślanej piersi gołębia lub kruchej wątróbki z tegoż ptaka. Tak skomponowane menu zapwnia, że ktoś, kto spróbuje jedno z dań wróci, by je zjeść jeszcze raz, a co więcej sięgnąć po kolejne, mając zaufnie, że się nie zawiedzie.
I druga ogólna uwaga. Na talerzu dzieje się wiele. Jest mnóstwo dodatków o przeróżnych smakach, żaden jednak nie dominuje, żaden nie powoduje kakafonii smakowej, a co więcej gra jednym, czystym akordem i to od startera przez danie główne do lodów.
Szczegółowy opis dań TUTAJ
Galeria zdjęć TUTAJ