Nic nie może wiecznie trwać*


W tym roku mija czterdzieści lat od debiutu zespołu Budka Suflera. Jubileusz muzycy postanowili uczcić pożegnalną trasą koncertową z materiałem z debiutanckiego albumu, pożegnalnym występem na Przystanku Woodstock oraz koncertami „A po nocy przychodzi dzień” z największymi przebojami. Tak, to pożegnalne koncerty, gdyż rockmani postanowili zakończyć działalność. „Nasza decyzja nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem” – uważają członkowie Budki Suflera.

 

Rock’n’Roll na dobry początek

Początki zespołu sięgają 1969 roku. Po zmianach personalnych, grupa w 1974 roku nagrała swój pierwszy przebój „Sen o dolinie” (polska wersja „Ain’t No Sunshine” Billa Withersa) oraz zadebiutowała na dużej scenie podczas Eurorocka w poznańskiej Arenie.

Rok później Budka Suflera wydała debiutancką płytę „Cień wielkiej góry”, nagraną z gościnnym udziałem Czesława Niemena oraz Alibabek. Album jest jednym z najwybitniejszych w dziejach polskiego rocka. Balansuje na granicy hard rocka i rocka progresywnego. Porównywany bywa do klasycznych płyt zespołów Deep Purple, King Crimson czy Yes.

Drugi album „Przechodniem byłem między wami” (1977), przedstawił utwory dużo mniej dopracowane i mniej melodyczne. W tym samym roku zespół opuścił jego założyciel Krzysztof Cugowski. Zastąpił go Romuald Czystaw. W składzie zespołu pojawił się w tym czasie także Jan Borysewicz, późniejszy założyciel Lady Pank.

Nowy skład zadebiutował albumem „Na brzegu światła” (1980), zleconym z okazji Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Przez to płyta ma marginalne znaczenie. Z resztą jakie igrzyska, taka muzyka. Dlatego za debiut tego wcielenia zespołu można uznać płytę „Ona przyszła prosto z chmur”, wydaną na początku 1981 roku. Następny album „Za ostatni grosz” zawierał piosenki w prostszej formie, za co Budka zapłaciła rachunek artystyczny. Jednak dzięki przebojom grupa znalazła się w czołówce nowej fali polskiego rocka, obok Perfectu, Lady Pank, Lombardu czy Republiki. Premiera płyty opóźniła się o kilka miesięcy z powodu stanu wojennego oraz problemów z cenzurą. Cenzorom nie podobało się umieszczenie na okładce albumu wizerunku… jednego grosza.

Jolka, Jolka pamiętasz

Budka Suflera oprócz podstawowej działalności, była też zespołem akompaniującym. Natomiast Romuald Lipko dostarczał repertuar. Współpracowali z Anną Jantar (ostatnia płyta artystki, zawierająca przebój „Nic nie może wiecznie trwać”), Izabelą Trojanowską (albumy „Iza”, „Układy”) oraz z Urszulą („Urszula”, „Malinowy król”, „3”).

W 1983 roku wokalistą Budki został Felicjan Andrzejczak, z którym grupa nagrała utwory na kolejny album. Jednak zrezygnowano z jego publikacji. Światło dzienne ujrzały jedynie trzy utwory – „Czas ołowiu”, „Noc komety” (polska wersja „Time To Turn” grupy Eloy, często uznawana za lepszą od oryginału) oraz „Jolka, Jolka pamiętasz”.

Z okazji dziesięciolecia kariery do zespołu wrócił Krzysztof Cugowski i nagrano płytę „1974-1984” z nowymi wersjami starych utworów oraz zawierającą dwie piosenki zaśpiewane przez Andrzejczaka. Żadna z nowych wersji nie dorównywała jednak oryginalnym, lecz potwierdzały, iż Cugowski jest „właściwym” wokalistą Budki Suflera.

W tym samym roku grupa wydała album „Czas czekania, czas olśnienia”, będący najbardziej udanym dziełem grupy od czasu „Cienia wielkiej góry”.

Takie tango

Kolejne albumy potwierdzały spadek formy zespołu. Następny album warty wspomnienia, to płyta „Nic nie boli tak, jak życie” (1997), zawierająca przebój „Takie tango”. Krążek nie był sukcesem artystycznym, ale komercyjnym bez wątpienia. Oficjalnie sprzedano blisko milion egzemplarzy płyty. Gdyby nie piractwo, ten wynik mógłby być nawet dwukrotnie wyższy. „Nic nie boli tak, jak życie” jest bodajże najlepiej sprzedającą się płytą w historii polskiej fonografii.

W okresie swojej działalności Budka Suflera zagrała tysiące koncertów w całej Polsce oraz w wielu krajach świata. Natomiast zbiór przebojów na koncie grupy jest naprawdę imponujący.

Żyjesz, bo śpiewasz

Od samego początku w zespole był wokalista Krzysztof Cugowski, który miał przerwę od grupy w latach 1977 – 1984. W 1972 roku dołączył do niego klawiszowiec i kompozytor Romuald Lipko. W 1975 roku trzon grupy dopełnił Tomasz Zeliszewski. Cała trójka występuje w barwach Budki Suflera do dnia dzisiejszego.

Poza nimi w składzie zespołu na krócej lub dłużej zagościli m.in.: Andrzej Ziółkowski, Stanisław Węglorz, Romuald Czystaw, Jan Borysewicz, Zdzisław Janiak, Mieczysław Jurecki, Felicjan Andrzejczak, Krzysztof Mandziara, Stanisław Zybowski i Marek Raduli. Skład grupy uzupełniały wokalnie Izabela Trojanowska i Urszula.

Bogowie i demony

Wiosną z okazji jubileuszu fani Budki Suflera mieli okazję wybrać się na niezwykły, kameralny koncert, na którym niemal mogli dotknąć największych gwiazd polskiej sceny rockowej ostatniego półwiecza. Była to idealna propozycja dla osób mających dosyć wielotysięcznych hal i chcących usłyszeć na żywo niezapomniane utwory z debiutanckiej płyty grupy w ekskluzywnej sali koncertowej.

 

Niezwykłość tych wydarzeń polegała m.in. na tym, iż muzycy Budki Suflera zagrali w kameralnym gronie, zaledwie pięć koncertów – w Poznaniu, Częstochowie, Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. Poznański koncert odbył się 12 kwietnia w Teatrze Wielkim.

 

Natomiast w niedzielę 21 września o godzinie 19:30 w poznańskiej Arenie Budka Suflera zagra koncert z cyklu „A po nocy przychodzi dzień”, podczas którego zaprezentuje największe przeboje, takie jak: „Jolka, Jolka pamiętasz”, „Cały mój zgiełk”, „Twoje radio”, „Cisza jak ta”, „Noc komety”, „Cień wielkiej góry”, „Takie tango” czy „Bal wszystkich świętych”.

 

Po tej trasie, już nikt nigdy nie będzie miał okazji zaśpiewać tych kultowych piosenek na koncercie Budki Suflera. Z tego powodu koncerty te na długo zostaną w pamięci każdego widza. Na scenie zobaczymy nie tylko stałych muzyków zespołu, ale również Felicjana Andrzejczaka i Izabelę Trojanowską.

 

Pożegnanie z cyganerią

– „Czterdzieści lat na scenie to naprawdę bardzo długo, więc nasza decyzja nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem” – twierdzi Krzysztof Cugowski, który już pięć lat temu rozważał przejście na emeryturę. Twierdził wtedy, że coraz trudniej znosi trudy związane z licznymi koncertami. Wytrzymał kilka lat, a Budka Suflera zatrząsła w tym czasie niejedną sceną festiwalową.

 

Cugowski twierdzi, że tym razem jest to decyzja całego zespołu. Zanim znikną na dobre, grają pożegnalną trasę koncertową, której najjaśniejszym punktem był występ na Przystanku Woodstock. – „Lepszego finału nie moglibyśmy sobie wymarzyć” – uważa wokalista.

 

Informacje o zakończeniu działalności Budki Suflera potwierdził Romulad Lipko. Muzyk nie chciał komentować decyzji podjętej przez formację. Zapowiedział, iż na oficjalne oświadczenie zespołu przyjdzie jeszcze pora.

 

Dokąd biegniesz

Co ciekawe, Krzysztof Cugowski wcale nie ma zamiaru kończyć kariery jako solista. – „Ze sceny to zejdę nogami do przodu, bo niska emerytura nie pozwoli mi na bezczynne spędzenie reszty życia” – twierdzi wokalista. – „Coś mi mówi, że nie powiedział ostatniego słowa. On żyje koncertami” – dodaje Piotr, syn słynnego wokalisty.

 

Czym zaskoczy nas jeszcze Krzysztof Cugowski? Czy solowe występy będą kolejnym etapem w jego karierze?

 

Michał Sobkowiak

 

* – tytuł artykułu i śródtytuły są tytułami piosenek nagranych przez muzyków Budki Suflera

 

Historia zespołu na podstawie „Encyklopedii polskiego rocka” Leszka Gnoińskiego i Jana Skaradzińskiego

 

Zdjęcie: L. Leo i www.budkasuflera.pl

 

Dodaj komentarz