Lech wygrywa po horrorze


Poznaniacy z dobrym wynikiem wchodzą w rundę mistrzowską. Lechici zwyciężyli z Koroną Kielce 3:2 (2:2) po dwóch bramkach Robaka oraz jednym trafieniu Jevticia, a także po golach Kiełba i Możdżenia dla kielczan.

Zdjęcia z meczu zobacz tutaj: Lech – Korona na zdjęciach

Posiadanie piłki, mądra gra w ofensywie, kontrola spotkania – te wszystkie słowa opisują grę Korony Kielce w pierwszej połowie. Nie Lecha, a właśnie koroniarzy. Poznaniacy popełniali przez całą pierwszą połowę taką liczbę błędów, ile nie popełnili przez całą kadencję Nenada Bjelicy w Poznaniu. Zawodnicy Kolejorza nie mogli zawiązać żadnej dobrej akcji, a mogli stracić kilka bramek.

Byłeś na meczu Lech – Korona? Poszukaj siebie na zdjęciach

Z ratunkiem przyszedł rzut rożny dla lechitów. Analitycy musieli spędzić sporą ilość czasu nad tym, by rozpracować ustawienie podopiecznych trenera Bartoszka przy defensywnych stałych fragmentach gry. Opłaciło się to ze sporym profitem. Ludzie od analizy zauważyli, że koroniarze zostawiają środek pola przed szesnastką zupełnie bez krycia. Lechici to wykorzystali w sposób iście perfekcyjny. Majewski zagrał piłkę przed pole karne do Jevticia, a Szwajcar precyzyjnym uderzeniem wyprowadził Kolejorza na prowadzenie.

Radość z prowadzenia nie trafiła jednak zbyt długo. Były lechita Mateusz Możdżeń przypomniał sobie świetny strzał ze spotkania z Manchesterem City i spróbował skopiować uderzenie. Udało mu się to przy pomocy Macieja Wilusza, który zaliczył spory udział przy trafieniu. Możdżeń uderzył z około 25-metrów i futbolówka odbiła się od defensora Kolejorza myląc przy tym Buricia i Korona doprowadziła do wyrównania.

Po bramce dla kielczan obraz gry niewiele się zmienił. To lechici zostawali za podwójną gardą i bronili się przed stratą kolejnej bramki. Zawodnicy Kolejorza po utracie bramki na 1-1 nawet nie zdołali odpowiedzieć strzał na bramkę Borjana. Straty się mnożyły, a defensorzy Lecha nie mieli opcji innej, aniżeli dalekie wybicia piłki w aut, bądź na rosłego Robaka.

W 42-minucie poznaniacy w końcu wyszli z kontrą. Jevtić zauważył wychodzącego Robaka i zagrał do niego prostopadłą piłkę. Najskuteczniejszy napastnik LOTTO Ekstraklasy urwał się obrońcom Korony i ci musieli ratować się faulem. W konsekwencji Rymaniak otrzymał indywidualną karę w postaci żółtej kartki, zaś przeciwko Koronie została wymierzona kara w postaci rzutu karnego. Robak pewnie wykorzystał jedenastkę i lechici wyszli na prowadzenie.

Poznaniacy znów prowadzą, to powtórka z rozrywki. Kielczanie weszli w obronę Kolejorza jak nóż w masło. Defensorzy z Poznania ratowali się tym samym co Rymaniak, czyi faulem. Sędzia Marciniak wskazał na wapno i tym razem pewnie jedenastkę wykorzystał Jacek Kiełb – były lechita.

Na początku drugiej połowy obraz gry zmienił się nieznacznie. To Korona nadal kontrolowała przebieg gry i atakowała Kolejorza, a Lech – można powiedzieć – gnił w defensywie. Obraz mecz zmienił się dopiero po dobrym kwadransie, kiedy to na boisko wszedł Mihai Radut, który znacząco uspokoił poczynania Kolejorza.
Niemniej akcji do zdobycia bramki było jak na lekarstwo. Najbliżej tego był Darko Jevtić, który po dośrodkowaniu piłki przez Kostewycza nie zdążył dołożyć nogi do futbolówki.

Po kilku akcjach Kolejorza lechici znowu nabrali wody w usta i nie mogli przedostać się nawet pod pole karne koroniarzy. Ciężko wywnioskować, dlaczego poznaniacy popełniali tak kolosalne ilości błędów w obronie i defensywie. Można tłuc do znudzenia frazes, że „lechici byli już myślami w Warszawie”. Tylko teraz warto zadać pytanie do tej tezy, który profesjonalista walcząc o mistrzostwo kraju nie skupiłby się na bardzo ważnym meczu?
Korona o wiele więcej miała z gry w tym spotkaniu. Podopieczni Bartoszka co chwila zagrażali poznaniakom strzałami z daleka, lub wejściami między bezradnych obrońców.

Znowu Lech nic nie ma z gry, nie atakuje przez dłuższy okres, ale jakimś cudem dochodzi do tego, że dobrze zorganizowana obrona kielczan popełnia kolejny wielki błąd. Jevtić został faulowany w polu karnym przez Mateusza Możdżenia i Marciniak wskazał na wapno. Znów Robak, znów gol i tym samym snajper Kolejorza umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców. Ma już 17 goli.

Trzeba powiedzieć sobie otwarcie i wprost. To co zaprezentował dzisiaj Lech nie zasługiwało na zwycięstwo. Zbyt duże rozkojarzenie w obronie, brak pomysłu na grę i rozpaczliwe wybijanie piłki daleko od pola karnego. Jednak prawdziwy zespół poznaje się po tym, gdy potrafi on wykorzystać te sytuacje, które ma. Tym samym poznaniacy po koszmarnym horrorze zdobywają trzy punkty i przynajmniej na kilka godzin wskakują na fotel lidera LOTTO Ekstraklasy.

Lech Poznań – Korona Kielce 3:2 (2:2)

Bramki: 17 – Jevtić; 21 – Możdżeń; 42 – Robak; 45 – Kiełb; 80 – Robak

Lech Poznań: Jan Bednarek – Tomasz Kędziora, Maciej Wilusz, Jan Bednarek, Volodymyr Kostevych – Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka, Radosław Majewski – Darko Jevtić, Radosław Majewski, Maciej Makuszewski – Marcin Robak.
Korona Kielce: Milan Borjan – Rafał Grzelak, Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Ken Kallaste – Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń, Miguel Palanca, Nail Aankour, Serhij Pylypchuk– Jacek Kiełb.

Widzów: 11.192.

Łukasz Rabiega

Fot. Roger Gorączniak

Dodaj komentarz