Lech chce wymazać złe wspomnienie ze Stalowej Woli


Mecz miał być spacerkiem, sparingiem dla zgrania zespołu i lechici rzeczywiście tak do niego podeszli. Ówczesny trener Jacek Zieliński dał szansę gry zawodnikom, którym brakowało minut w lidze, a pozwolił odpocząć tym najlepszym. Pojedynek odbył się w strugach deszczu. W Stalowej Woli wówczas jesień rozpoczęła się na dobre. Poznaniacy w niekorzystnych warunkach odnaleźli się o wiele lepiej. Byli drużyną dominującą, atakowali przez całe spotkanie, lecz nie potrafili znaleźć drogi do bramki. Gdy rozpoczęła się dogrywka, niebiesko-białym puściły nerwy. Najpierw z boiska wyleciał po czerwonej kartce Seweryn Gancarczyk, a później dołączył do niego Sławomir Peszko. To nie pomogło lechitom, którzy przez resztę spotkania musieli sobie radzić w dziewiątkę. Przewagę liczebną wykorzystała Stal, skutecznie broniąc dostępu do swojego pola karnego. 120 minut okazało się niewystarczającym czasem na strzelenie choćby jednego gola. Pucharowe starcie rozstrzygnął więc konkurs jedenastek. Poddenerwowani zawodnicy Lecha spudłowali dwie jedenastki, a ostatecznie wynik zakończył się sensacją. „Stalówka” wyeliminowała poznaniaków w rzutach karnych, wygrywając w nich 4:1.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz