Zbigniew Wodecki w Konarzewie


– Jestem śpiewającym muzykiem – mówi „Naszemu Głosowi Poznańskiemu” Zbigniew Wodecki, który wkrótce wystąpi w gminie Dopiewo i w Poznaniu.

– Po tylu latach spędzonych na scenie miewa Pan jeszcze tremę?

– Trema jest zawsze, towarzyszy mi ona podczas każdego wejścia na scenę… Jak człowiek ma trochę rozumu w głowie to nie może nie mieć tremy. Na scenie różne rzeczy mogą się wydarzyć. A jeśli chodzi o mnie, tremę mam wrodzoną. Od szkoły podstawowej byliśmy zawsze zmuszani, jako małe dzieci, do egzaminów i przesłuchań. To był zawsze taki strach, który przeniósł się na lata. W dodatku gram na instrumencie, który jest najtrudniejszy repertuarowo. Śpiewanie to nic specjalnego, grać na instrumencie to jest wyczyn!

– Jak powstał jeden z Pana wielkich przebojów – „Pszczółka Maja”?

– Przez zwykły przypadek. Autorami tej piosenki byli Niemcy i Japończycy, a w oryginale zaśpiewał ją Karel Gott. Po pewnym czasie, gdy za granicą ta piosenka zrobiła prawdziwa furorę, poproszono mnie, bym ją zaśpiewał po polsku. Bardzo tego nie chciałem, ale namówiono mnie. No i w ten sposób zostałem słynną „Pszczółką Mają”. I z tego słynę. Za to pokochały mnie również dzieci.

– Chyba nie ustępują popularnością „Chałupy welcome to”…

– Tak, i nadal chętnie je śpiewam, ale Bogu dziękować, że są też takie piosenki jak: „Izolda”, „Zacznij od Bacha” czy „Z tobą chce oglądać świat”.

– Ma Pan jakaś ulubioną piosenkę ze swojego repertuaru?

– Każda ma swoją historię. Parę dostało nagrody, więc je lubię. Parę śpiewałem w teatrze, były robione na zamówienie. I to są te piosenki, które mają swoją historię. Każdą piosenkę traktuje się jako część składową całości – dajmy na to godzinnego recitalu. Układa się go tak, żeby każdemu słuchającemu coś dać.

– Na Pana koncerty przychodzą całe rodziny…

– Tak jakoś udało mi się zrobić, że rzeczywiście mam parę pokoleń. Nie wiem, na czym to polega. Może właśnie, dzięki tej „Pszczółce Mai”, bo wielu wychowało się na niej. Ale też inne piosenki odgrywają swoje role. Ja już tyle lat śpiewam… będzie czterdzieści. A ludzie lubią słuchać piosenek, przy których się wychowywali. Zwyczajnie czują się trochę młodsi. Jak je śpiewają to przypominają sobie, jak się poznawali, jak tańczyli gdzieś razem na weselu…

– Pana instrument to skrzypce czy trąbka?

– Zdecydowanie skrzypce, na trąbce gram, bo muszę… Z zawodu jestem skrzypkiem. Kocham skrzypce!

– Chętnie wspomaga Pan swoim talentem koncerty i akcje charytatywne?

– Tak, a to dlatego, że dostałem więcej dobrego od losu niż się spodziewałem i staram się oddawać to dobro innym. Bardzo chętnie uczestniczę w koncertach charytatywnych i w innych tego typu akcjach.

– Najważniejsza rzecz w życiu dla Pana to…?

– Zdrowie…, ale i prawdziwi przyjaciele, bo w dzisiejszym świecie trudno o nich. Bardzo ważna jest też dla mnie też sympatia odbiorców, moich słuchaczy.

 – O czym Pan marzy?

– Jednym z moich marzeń jest lansowanie młodych, zdolnych ludzi, których kreowałbym na prawdziwe gwiazdy. A poza tym to chciałbym być zdrowy, szczęśliwy i jeszcze trochę pożyć i pośpiewać…

– Niebawem wystąpi Pan w Konarzewie dla  mieszkańców gminy Dopiewo oraz w Poznaniu na Targach dla Seniorów „Aktywni 50+”. Co publiczność usłyszy podczas tych koncertów?

– Nie zabraknie oczywiście moich największych przebojów, na które publiczność i moi fani czekają podczas każdego koncertu a wśród nich:  „Chałupy”, „Zacznij od Bacha”, „Izolda” czy „Pszczółka Maja”.   Zaprezentuję także kilka mniej znanych piosenek i kilka nowych z mojej najnowszej płyty. Wszystkich serdecznie zapraszam!

Robert Stępiński

Fot. Archiwum Artysty

Koncert w Konarzewie

Zbigniew Wodecki wystąpi 10 marca o g. 18 w Centrum Rehabilitacyjno – Kulturalnym w Konarzewie. Organizatorem koncertu jest Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Dopiewie. Bilety do nabycia w cenie 20 zł w bibliotece.

 

 

 

 

Dodaj komentarz