Zapraszamy na Marsz Pamięci w lasach palędzko-zakrzewskich


Przypomnijmy, co się wydarzyło podczas II wojny światowej w tym miejscu?

W okresie 1939 – 1940 rozstrzeliwania odbywały się przeciętnie 2-3 razy w tygodniu. Również w okresie późniejszym, np. zimą 1942/1943, miały miejsce egzekucje na tym terenie. W „dołach śmierci” zginęło w latach wówczas do kilkunastu tysięcy Polaków. W większości byli to więźniowie poznańskiego Fortu VII. Pełnił on wtedy funkcję obozu koncentracyjnego i więzienia policji bezpieczeństwa. Rozstrzeliwano tu: księży, zakonnice, oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, urzędników państwowych, nauczycieli, wykładowców i studentów Uniwersytetu Poznańskiego, ziemian, działaczy politycznych i społecznych, byłych powstańców wielkopolskich. Wśród nich znaleźli się także Polacy zamieszkujący w okolicy kompleksu leśnego, którzy narazili się swoim sąsiadom Niemcom.

Przed wywiezieniem na egzekucje odbywała się parodia rozprawy sądowej. Skazańców przywożono do lasu ciężarówkami. Zwykle wyjeżdżający z Fortu VII konwój liczył od 2 do 5 ciężarówek i 2 samochody osobowe niemieckiej policji bezpieczeństwa. Trasa wiodła przez Ławicę, Wysogotowo i Dąbrowę bądź przez Swadzim i Lusowo. Każda ciężarówka mogła pomieścić 35-36 osób. W egzekucjach uczestniczyli funkcjonariusze policji bezpieczeństwa, członkowie sądu doraźnego i komisarz kryminalny.

Na miejsce śmierci więźniów prowadzono po czterech, związanych. Wchodzili do wykopanego dołu. Strzelano do nich z pistoletów. Początkowo grzebano ich w ubraniach. Potem, zanim weszli do dołu, kazano im się rozebrać do bielizny, zdjąć buty i oddać rzeczy osobiste. Przedmioty przedstawiające jakąś wartość były zwożone do gospodarzy niemieckich z Zakrzewie, w którym przeważała ludność niemiecka. Tam je dzielono. Z relacji świadków wynika, że wywożono z lasów: futra, sutanny, mundury wojskowe i buty oficerskie…

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz