Wykwintna kolacja 14 poznańskich szefów kuchni (Galeria)


Już przed tym wydarzeniem wylewało się z mediów, rozmów, Facebooka wiele ochów i achów, tak że niektórym to nie było w sos, mówiąc kulinarnym językiem. Słuchając tego miodu, nie będę ukrywał, że w pewnym momencie dałem sobie na wstrzymanie, czekając co się wydarzy w Cucinie. Byłem, zjadłem, przeżywałem, a potem przespałem z wrażeniami i odpowiedzialnie muszę zapiać jak kur o poranku z radości. Tak, zachwycili. Tak, byli wspaniali. Tak, to było wyjątkowe wydarzenie. Oczywiście można mieć uwagi, ale powtarzam jeszcze raz, zachwycili i basta!

Dlaczego w swojej ocenie jestem taki despotyczny! Po pierwsze moje prawo (uczę się od najlepszych), po drugie mam skalę porównania między inauguracyjnym spotkaniem w Zagrodzie Bamberskiej, a tym w Cucinie. Pierwsza edycja napiętnowana była tym, że była… pierwsza. Przeżyła więc choroby wieku dziecięcego, dając zaczyn pod dobry chleb. Ta w Cucinie to już zupełnie inna bajka, to spotkanie z młodzieńcem, który wie, czego chce. Co się zmieniło? Pierwsze spotkanie to zapał entuzjazm rozbudzony przez Sergiusza Hieronimczaka, głowy pełne pomysłów i trudności z realizacją wynikające z tego, że kuchnia jest tam niewielka. Tu w Cucinie jest absolutnie nowoczesna kuchnia, oddzielna cukiernia, co pozwoliło powiększonemu gronu do 14 szefów kuchni rozwinąć skrzydła. To nie wszystko, znakomicie przygotowany serwis przez Tomasza Tarkowskiego z Restauracji Cucina, który jest zaprawiony w bojach, jako manager sali w trakcie Transatlantyku. To także świetnie poprowadzona praca i narzucona dyscyplina przez Grzegorza Olejarkę. Mimo wielu dań nie było przestojów, a wszystko grało jak w zegarku, o czym można się było przekonać, obserwując to na żywo, wszak kuchnia w Cucinie jest otwarta.

Otoczka i opakowanie jest niezwykle istotne, ale tak naprawdę przyszliśmy oddać się degustacji. Porównajmy najpierw te dwie edycja. Niewątpliwie w obu każde danie było oddzielnym spektaklem, który ocenę miał tuż po konsumpcji. Przecież po to przyszliśmy, żeby coś przeżyć i o tym mówić. Bez empatii nie ma sensu pojawiać się na takim wydarzeniu. Jednak dopiero druga kolacja pokazała kunszt szefów kuchni, ich kreatywność. W jednej i drugiej kolacji sięgano po produkty niegoszczące na co dzień w restauracjach, ale w pierwszej chciano je sprzedać trochę efekciarsko, w drugiej pojawił się balans. Było smacznie i efektownie, momentami zaskakująco.
Świetnie, że wiedzieliśmy w Cucinie, kto jest twórcą dania. Można było już przed jego degustacją puścić wodzę fantazji jak przed premierą książki ukochanego pisarza, czy spektaklem z ulubionym aktorem. Przecież większość z gości tej kolacji wie, czego można się spodziewać od szefów kuchni. Jak ta konfrontacja wypadła? Tak, jak po premierze… Jedno jest pewne to wyjątkowe wydarzenie, które pokazało, że Poznań, piszę to z pełnym przekonaniem, jest miejscem, gdzie takie wydarzenie może się odbyć. Przypomnijmy sobie, chociażby pierwsze o podobnym charakterze, gdzie siedmiu kucharzy skupionych wokół portalu WszystkoDlaKucharzy gotowało na Transatlantyku w 2013 roku. Cieszy to, że jest wola by odbyła się jeszcze jedna, taka kolacja. Już dziś mogę powiedzieć, że z niecierpliwością będziemy czekać na jasień, kiedy gospodarzem spotkania będzie Jacek Fedde, który zaprosił szefów kuchni do Bazaru 1838.

Kolację przygotowali: Michał Kuter, Grzegorz Olejarka, Jakub Kasprzak, Roman Kosmalski, Dawid Łagowski, Dominika Slabon, Jacek Fedde, Artur Skotarczak, Dominik Narloch, Patryk Dziamski, Ernest Jagodziński – gospodarz wieczoru oraz trzej nieobecni Tomasz Purol, Sergiusz Hieronimczak i Dominik Brodziak.

Opis poszczególnych dań SMACZNY TURYSTA

Juliusz Podolski

Dodaj komentarz