Wojciech Dominikowski (1944-2013)


Nieprzypadkowo patronem Antykwariatu Naukowego w Poznaniu został w 1983 roku Jan Konstanty Żupański (1804-1883), najwybitniejszy księgarz i wydawca poznański XIX wieku. Z pochodzenia Grek, ale bardzo silnie związany z Polską, przez ponad 40 lat poczynił ogromne zasługi dla książki polskiej, między innymi jako bardzo staranny edytor ponad sześciuset pozycji. Zawsze kojarzony był z solidnością, rzetelnością i życzliwością. Duch tego wielkiego Polaka i poznaniaka towarzyszył zresztą tej placówce PP „Dom Książki” już od momentu jej powstania w 1955 roku.

Czyż zatem przypadkiem było to, że w tym właśnie przybytku kultury, położonym w zabytkowej kamieniczce na narożniku ulicy Świętosławskiej i Starego Rynku, pojawił się w 15 maja 1969 roku młody księgarz, absolwent Technikum Księgarskiego, Wojciech Dominikowski? Z pewnością nie, skoro książki zawsze były jego pasją, a postać Żupańskiego również niemal zawsze była jego w tym świecie przewodnikiem. To Wojciech Dominikowski był inicjatorem nadania tego patronatu Antykwariatowi Naukowemu, to on bardzo świadomie kontynuował klimat zrodzony przed dekadami przez wielkiego edytora.

A przecież Dominikowski nie był rdzennym poznaniakiem. Urodził się w kujawskim Grodnie koło Kowala 18 lutego 1944 roku. Ojciec Adam zajmował się organizacją polskich PGR-ów, co miało taki wpływ na Wojciecha, że wraz z rodziną wędrował po Polsce. Był więc Ełk i tam ukończona szkoła podstawowa, była też Ostróda, dalej Szczecin i Łąkorek koło Nowego Miasta Lubawskiego.

Do Poznania trafił w 1960 roku z torbą marynarską, zmianą bielizny, 500 złotymi i błogosławieństwem matki, skądinąd wielkiej patriotki, miłośniczki PPS Piłsudskiego i… literatury. Tu podjął naukę w Technikum Księgarskim. W nim poznał późniejszą żonę Teresę (1966). Już razem podjęli pracę w księgarni. Pani Dominikowska dość szybko jednak porzuciła wyuczony zawód i zamieniła go na pracę socjalno-kadrową. Pan Wojciech zaczął w 1965 roku od księgarni przy ulicy Święty Marcin, następnie w Księgarni Literackiej przy ulicy Gwarnej.

Już w 1975 roku został kierownikiem Antykwariatu Naukowego, a w 1990 roku jego współwłaścicielem. W międzyczasie (1982) ukończył bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Kultowi zawodu antykwariusza pozostały wierne dzieci Wojciecha Dominikowskiego: Maciej (1967, absolwent kulturoznawstwa UAM, aktualnie również sołtys Wierzenicy) oraz córka Agata Adamska (1977, absolwentka polonistyki UAM).

Pod rządami Wojciecha Dominikowskiego „antykwariat na Starym Rynku” rozkwitał stając się dla mieszkańców Grodu Przemysła, a i dla gości – klientów z całej Polski swoistą Mekką księgarską, kulturalną, intelektualną. I znów paralela z Żupańskim: solidność, rzetelność, życzliwość i jakże cenna kompetencja. To o nich jakże słusznie wspomniał w czasie mszy żałobnej ksiądz proboszcz Przemysław Kompf z kościoła w Wierzenicy, przez trzy kwartały również… pracownik tegoż antykwariatu.

I jeszcze raz echo Żupańskiego: charakterystyczne, pełne wiedzy, patriotyzmu i… humoru katalogi ofertowe, których ponad setkę opracował pan Wojciech, specyficzne komentarze w czasie aukcji książek i edycje współczesne antykwarycznych rarytasów, tematycznie związanych z Poznaniem i historią. A firma rosła w siłę. Nawet po wyprowadzce ze Starego Rynku i przeprowadzce na ulicę Paderewskiego (23.6.1999) i Wildę (6.9.1999), swą filię umieściła we Wrocławiu (od stycznia 1995 do grudnia 2006).

Mimo wszystko pan Wojciech żył nie tylko książką. Żył rodziną, polityką i historią kultury. Uwielbiał zbierać grzyby i podróżować. A już wyjątkowa pasją darzył działkę i kontakt z naturą. Tym większym smutkiem spowiła wszystkich wiadomość o jego przedwczesnej śmierci 22 lipca 2013 roku. Tych wszystkich na cmentarzu w Luboniu-Żabikowie było w sobotnie słoneczne południe bardzo wielu.

ANDRZEJ CHYLEWSKI

Dodaj komentarz