Wielki powrót „Strasznego Dworu”


Przestrzeń gestów aktorów rozbudowuje reżyseria Ilarii Lanzino. Naszą percepcję poruszają projekcie Leszka Stryły korespondujące z choreografią Viktora Davydiuka. Całość błogosławi śpiew chóru przygotowanego przez Mariusza Otto. Indywidualne zbawienie a przynajmniej dążenie do niego słyszymy w pięknych ariach Hanny (Małgorzata Olejniczak-Worobiej i Ruslana Koval). Dobór śpiewaczek wpisuje się w oczekiwania każdego słuchacza. Dosłownie. Otóż – pierwsza z nich jest bardziej oczywista i dosłowna w intonowaniu rytmu serca arii. Jeśli ktoś szuka bardziej rozbudowanego i w odbiorze spontanicznego spektrum emocji powinien usłyszeć Ruslanę Koval. Interpretacja każdej z nich głosi jednak – „wszystko dla miłości, która zwycięża świat”. Są też doborowe role Stefana (Piotr Friebe, Piotr Kalina) czy Skołuby / Wieśniaka (Szymon Kobylińki, Damian Konieczek, Rafał Korpik). Każdy z innych artystów znajduje swój głos, miejsce i brawa.
Chór, Orkiestra i Balet Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki sprawia, że jest to dzieło fenomenalne. I nie tylko ze względu na to, iż nazwisko patrona placówki zobowiązuje. To przecież jego dzieło. Fenomenalność polega np. na szczegółowym odwołaniu do pierwotnej wersji partytury – rękopisu kompozytora, która od strony tonacji i układu nut jest na wskroś europejska. Sam Guidarini nie kryje włoskiego spojrzenia na ten zapis nut. To słychać. Ciekawostka, jest to pierwsza partytura, którą zadyrygował zaraz po nawiązaniu stałej współpracy ze Sceną Pod Pegazem. Sama materia muzyczna jest także symboliczna. Dla przykładu – zegar wybija dwanaście dźwięków północy, które reprezentują duszę. Ta godzina jest graniczna. Jest coś przed i po. Metamorfoza, zmiana mentalności. Wspomnienie a zarazem nadzieja na to, co się zdarzy. I właśnie zmiana tej mentalności daje odwagę, aby na scenie zobaczyć np.: rycerzy tańczących z kobietami rodem z czasów współczesnych. Tańców w parach, również żeńsko-żeńskich i męsko-męskich jest tutaj więcej. W finale każda z tych par wkracza na kobierzec akceptacji społecznej – tak przynajmniej można to odebrać.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz