Wielki powrót „Strasznego Dworu”


Trzy wieczory, dziesiątki artystów, setki osób wśród publiczności i jeszcze więcej podziwu na temat nowej inscenizacji „Strasznego Dworu” Stanisława Moniuszki, który zaistniał od 25 do 27 maja na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Przypomnijmy, gmach Teatru Wielkiego w Poznaniu jest remontowany. To jednak nie przeszkadza w działalności tej teatralnej wizytówki Poznania i Wielkopolski. Rzekłbym pomaga – umożliwia realizację pomysłów, które z konieczności wprowadzają do kanonu inscenizacji, coś nowego od strony technicznej i nowatorskiego z perspektywy artystycznej. Udowodnił to wspomniany „Straszny Dwór”, który zapewniam – nie był „straszny”…
Scena Pod Pegazem rozłożyła skrzydła na różnych wysokościach i wymiarach. Po pierwsze, historia. Stanisław Moniuszko tworzył tę operę w czasach, kiedy Polska walczyła o swoje losy. Po drugie, współczesność. Polska dziś walczy o podobne idee. Po trzecie, pomost pomiędzy pierwotnym zamierzeniem twórczym a polem do jego interpretacji. Następuje radykalizacja poglądów społecznych i politycznych. Akcja rozgrywana na scenie uświadamia jak wojna wpływa na mieszkańców „Kalinowego Dworu”. Ten zaś to symbol ogniska domowego – tego co jest azylem – podkreśla to muzyka sensu stricte oraz słowa Marco Guidariniego, który objął kierownictwo artystyczne, będąc obok Rafała Kłoczki dyrygentem. Spójność między intencją a wypowiedzeniem tego, czego nie można przemilczeć znajduje odzwierciedlenie w scenografii Leifa-Erika Heine’go inspirowanej pracami Katarzyny Kobro, Natali LL i Ewy Partum.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz