Videoton – pogromca Czerwonych Diabłów i Królewskich z Madrytu


Zaraz po zakończeniu uroczystości, podczas której Gianni Infantino i Giorgio Marchetti wylosowali przeciwnika w ostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy dla poznańskiego Lecha, w stolicy Wielkopolski zapanował umiarkowany optymizm.

videoton

Wielu kibiców o Videotonie nie słyszało nigdy, inni orientowali się, że to aktualny mistrz Węgier, niektórzy z pewnością pamiętali jego boje prowadzone na europejskich boiskach w połowie lat 80. poprzedniego wieku. Dziennikarze, poza żartami o konieczności nauczenia się nazwy miasta z którego pochodzi zespół (mistrzowie Węgier grają w miejscowości Székesfehérvár) zgodnie przyznawali, że Lech w barażu o rozgrywki grupowe mógł trafić znacznie gorzej (w jego koszyku były m.in. Hajduk Split i Atromitos Ateny). Każdy jednocześnie przyzna, że europejskie doświadczenia pucharowe Kolejorza w ostatnich latach uczą, by nie lekceważyć żadnego przeciwnika, a ten jest wyjątkowo ciekawy. Co decyduje o jego atrakcyjności?

Dzisiejszy mistrz Węgier swoje powstanie datuje na 1941 rok. Wtedy to powstało stowarzyszenie Szekesfehervar Hunters Cartridge Factory SK. Nowy klub do rozgrywek ligowych przystąpił w sezonie 1942-1943. Na awans do węgierskiej II ligi czekał do 1957 roku. Kolejne lata to gra na drugim, a następnie pierwszym stopniu rozgrywkowym. W 1967 roku do użytku został oddany stadion Sostoi, na którym Videoton gra do tej pory. Pierwszy duży sukces klub odniósł w 1978 roku. Wtedy to pod nazwą Székesfehérvári Videoton S.C. zespół zdobył pierwszy, historyczny medal mistrzostw Węgier, kończąc starcia ligowe na 2 miejscu. Kolejne lata w lidze przyniosły dwa razy trzecie miejsce (1983/1984 i 1984/1985), które dawały awans do Pucharu UEFA. Już pierwsze z podejść do europejskich pucharów poskutkowało największymi sukcesami w historii klubu. W debiutanckim na arenie międzynarodowej sezonie 1984/1985 Videoton najpierw wyeliminował Duklę Praga, by już w drugiej rundzie odprawić z kwitkiem Paris Saint Germain. Jak się okazało, był to tylko zwiastun dalszych sukcesów. W kolejnych etapach wyższość Węgrów musieli uznać jugosłowiański Partizan Belgrad oraz, w jednej z najbardziej chwalebnych chwil w historii klubu, Manchester United. Dwumecz z „Czerwonymi Diabłami” miał niesamowity przebieg, a Madziarzy swoją wyższość udowodnili dopiero w rzutach karnych. W półfinale rozgrywek Videoton wygrał z Żeljezniczarem Sarajewo, po czym w dwumeczowym finale mierzył się z Realem Madryt. Porażka 0:3 w pierwszym, domowym, meczu nie podłamała Węgrów, którzy w rewanżu na Santiago Bernabeu pokonali „Królewskich” 1:0. Pucharu nie udało się zdobyć, ale pamięć o tamtej drużynie do dziś żyje w sercach jej kibiców, a połowa lat osiemdziesiątych przez mieszkańców Székesfehérvár dopingujących miejscowy klub nazywana jest „Złotą Erą”. Okres ten jest dla nich tym ważniejszy, że po nim nastał czas 20 lat medalowej posuchy.

Historia najnowsza Videotonu jaki znamy dziś zaczyna się od sezonu 2005/2006. Wtedy to, po dwóch dekadach marazmu zespół zdobył trzecie miejsce ligi węgierskiej. Na kolejne sukcesy tamtejsi sympatycy poczekali 4 lata, jednak od tego czasu, z jednosezonową przerwą, za każdym razem melduje się na podium końcowej klasyfikacji, dwukrotnie (2010/2011 i 2014/2015) zdobywając Mistrzostwo Węgier. W międzyczasie, w roku 2012, klub gościł w fazie grupowej Ligi Europy, gdzie odpadł w rywalizacji z KRC Genk, Sportingiem Lizbona i świetnie znanym Lechowi FC Basel. W poprzednim sezonie Videoton zwyciężył w lidze węgierskiej, co dało mu przepustkę do eliminacji Ligi Mistrzów. Tam, po wyeliminowaniu w drugiej rundzie walijskiego The New Saints piłkarze z Székesfehérvár musieli uznać wyższość Bate Borysów (1:1, 0:1).

Tym, co bardzo upodabnia Lecha do najbliższego rywala jest forma obu klubów na początku sezonu. Oba zespoły odpadły z eliminacji Champions League w trzeciej rundzie, obu także niezbyt dobrze wiedzie się w lidze. Przypomnijmy, że Kolejorz w 5 spotkaniach uzbierał 4 punkty. Videoton rozegrał tyle samo spotkań, wygrywając mecz na otwarcie, w czterech kolejnych kolejkach notując porażki. Taka postawa znalazła odbicie w ruchach kadrowych wśród personelu klubu. Najpierw do dymisji podał się dyrektor sportowy Burcs Gyozo, a kilkadziesiąt godzin temu pracę stracił trener Bernard Casoni, który piłkarzy mistrza Węgier prowadził tylko przez 2 miesiące. Mimo pozornego bałaganu w klubie Videoton to jednak dość silny rywal, by przy sprzyjających dla siebie warunkach napsuć Lechowi krwi. Co prawda, latem stracił najlepszego zawodnika (był nim strzelający obecnie jak na zawołanie dla Legii Nemanja Nikolic), jednak w kadrze nadal ma wielu klasowych graczy. W zgodnej opinii dziennikarzy jest to najbogatszy klub na Węgrzech, co znajduje odbicie w zatrudnianiu futbolistów takich jak Roland Juhasz (200 występów w trakcie 8 sezonów w Anderlechcie Bruksela), były młodzieżowy reprezentant Holandii Kees Luijckx czy też napastnik Gergely Rudolf mający za sobą grę w klubach takich jak Genoa, Bari i Panathinaikos. Ciekawostką jest fakt, że Videoton to ulubiony klub premiera Węgier, Viktora Orbana.

Biorąc pod uwagę atmosferę w obu klubach i ich stabilność nie ma wątpliwości, że faworytem nadchodzącego dwumeczu jest poznański Lech. Nie może on jednak pozwolić sobie na zlekceważenie przeciwnika. Videoton w ostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy nie znalazł się przypadkowo, a na awans do jej fazy grupowej czeka krócej niż Kolejorz. Mimo osłabienia (brak Juhasza i Luijckxa w pierwszym meczu) Węgrzy z pewnością będą chcieli postawić mistrzowi Polski bardzo trudne warunki. Ich dyspozycja z pewnością jest zagadką, a odpowiedź na pytanie „czy są w stanie zagrozić Lechowi” poznamy zapewne dopiero po pierwszych 90 minutach rywalizacji.

Tomasz Kasprzyk

www.sportanalytics.pl

Foto: www.uefa.com/uefaeuropaleague/season=2013

 

Dodaj komentarz