Iron Maiden: wielkie rockowe show


Wczoraj Poznań stał się stolicą metalu. I nie chodzi tu bynajmniej o przemysł ciężki, lecz ostre granie panów z zespołów Ghost, Slayer i Iron Maiden.

 

Niekwestionowaną gwiazdą tego wieczoru był ostatni z wymienionych zespołów. Duża część widzów dotarła tylko na ten właśnie występ. Na stadionie bawiło się 25 tysięcy miłośników ostrego grania.

„Żelazna dziewica” weszła na scenę wyjątkowo punktualnie, czyli chwilę po 21. Od pierwszej piosenki, do ostatniego utworu, grupa trzymała wysokie tempo i była niczym wulkan energii. Mimo upływu lat, muzycy grają z tą samą werwą co trzy dekady wcześniej.

Bruce Dickinson wspominał wesele, którego gośćmi dość niespodziewanie, zostali muzycy przed trzydziestoma laty.

Fani grupy nie mogli być zawiedzeni, gdyż w koncertowej setliście znalazły się same „klasyki”, począwszy od „Run To The Hills”, „The Number Of Beast” czy „Fear Of The Dark”, poprzez „2 Minutes To Midnight” i „Wasted Years”, a kończąc wymienianie na „Aces High” i „The Evil That Men Do” zagranych na bis.

Organizacyjnie nie można mieć większych zastrzeżeń. Dowóz i rozwiezienie widzów udało się przeprowadzić dość sprawnie. Jedyny minus dla MPK, za to, iż w niektórych tramwajach nie działała informacja pasażerska, co bardzo utrudniło orientację osobom przyjezdnym.

Michał Sobkowiak

Fot. Maciej Brzeski, Michał Sobkowiak, Bartosz Konieczny i Przemysław Szyszka

1 komentarz

  1. zibi pisze:

    Po trzydziestu latach Maiden w Poznaniu. Kiedy Dickinson wspominał tamten czas, wymieniajac kilka aspektów, od uwolnienia się spod żelaznej kurtyny po imprezę weselną w Adrii gdzie zabawił cały Iron Maiden, naprawdę wzruszenie nie powstrzymywało łez. Sam dzisiejszy koncert był rewelacyjny! Ironsi są jak wino, choć już i tak w 1984 roku było to wielkie profesjonalne show, sprawili, że mimo upływających lat, koncert był wielkim teatralno-muzycznym wydarzeniem. Warto było pokazać młodym jak powinno się robić rockowy koncert. Up the Irons!!!!! Witalność Bruce’a i fantastyczny kontakt z publiką wydobył niesamowitą symbiozę zespołu z fanami. Bruce Dickinson oprócz niesamowitych walorów wokalnych posiada też talent recytatorski – to co zaprezentował w czasie recytacji fragmentu mówionego w czasie Seventh Son of the Seventh Son było najwyższym poziomem aktorskim. Piekny i niezapamniany koncert!

Dodaj komentarz