Trałka: – Chcę wznieść ten puchar i przywieźć go do Poznania


– Chcę w końcu wznieść ten puchar w górę i przywieźć go do Poznania – mówi kapitan Łukasz Trałka przed finałowym spotkaniem z Arką Gdynia.

 

Czwarty finał na PGE Narodowym, trzeci występ finałowy poznaniaków. Trzy wyboiste drogi. Dwa przegrane finały. Poznaniacy już dawno zapomnieli o tamtych spotkaniach.

– Jeśli chodzi o ostatnie dwa finały. Ja nie żyję tym tematem. To jest historia, która była nic nam nie pomaga. Chcemy wygrać – potwierdza Łukasz Trałka.

Arka w drodze do finału nie grała z żadną ekstraklasową drużyną w swojej drabince. W całych rozgrywkach o Puchar Polski arkowcy mieli takie ,,potęgi” za rywali jak Rominta Gołdap, Olimpia Zambrów, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Bytovia Bytów czy Wigry Suwałki. Nie przeszkodziło to jednak stwierdzić prezesowi Arki, że to Lech miał łatwą drogę do tego, by zagrać w finale. Z kronikarskiego obowiązku przypomnę, że Lech stawał naprzeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała, Ruchu Chorzów, Wisły Kraków oraz Pogoń Szczecin.

Tomasz Kędziora zapytany o to, która z tych dróg była ciężka, odpowiedział, że nie ma co porównywać tych dróg. Każda z nich była na swój sposób ciężka i wyboista. Trudno się tutaj nie zgodzić, bo wystarczy sobie przypomnieć ciężkie, półfinałowe, batalie z Błękitnymi Stargard Szczeciński, które zakończyły się szczęśliwie dla poznaniaków. W tym roku było mniej dreszczowców, za to rywale byli bardziej wymagający.

Arka – Lech. Przyjaźń na trybunach od ponad dwudziestu lat. Na boisku jednak piłkarze zapominają o tej przyjaźni. Szczególnie w takim meczu jak ten finałowy. – Na trybunach mecz przyjaźni, to wiadomo. Jednak to jest historia, która wydarzy się na trybunach. Ale ani my, ani Arka nie będzie na boisku tak do tego podchodziła. To na pewno będzie ciężki mecz. Zdaję sobie z tego sprawę. Przyjaźń będzie miała miejsca na trybunach, jednak nie na boisku – stwierdził Łukasz Trałka.

Czytaj także:

Bjelica: Lech zawsze jest faworytem
Trening lechitów przed finałem Pucharu Polski [ZDJĘCIA]

Tekst i zdjęcia Łukasz Rabiega

Dodaj komentarz