Problemy te nie przeszkodziły jednak niektórym firmom z wprowadzaniem obowiązku udowodnienia szczepienia jako warunku skorzystania z ich usług. Pierwsza była australijska linia lotnicza Qantas, której szef jeszcze w listopadzie 2020 roku zapowiedział, że podróżni przed wejściem na pokład będą proszeni o okazanie dowodu szczepienia.
Nad własnym „paszportem”, mającym zawierać również dane zdrowotne, ma pracować Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA). Aplikacja ma pozwolić pasażerom i liniom lotniczym na łatwiejszą weryfikację, czy spełniają oni wymogi. Chęć skorzystania z takiego paszportu wyraziły już m.in. linie Qatar Airways.
Z kolei w Wielkiej Brytanii wprowadzenie wymogu dowodu o szczepieniu zapowiedział operator statków rejsowych Saga, który planuje wznowienie rejsów w maju. Jak stwierdziła firma w wypowiedzi dla CNN, wymóg wprowadziła po zbadaniu opinii klientów, głównie osób po 50. roku życia, wśród których 95 proc. poparło pomysł.
Mimo obiekcji etycznych i wątpliwości medycznych, może się okazać, że przynajmniej w niektórych przypadkach zaświadczenie o zaszczepieniu będzie w praktyce paszportem niezbędnym do podróży.
Oskar Górzyński (PAP)