Staram się twardo stąpać po ziemi


– Staram się w tym wszystkim twardo stąpać po ziemi. Robić swoje. Moim zadaniem jest jak najlepiej grać w siatkówkę  i to oczywiście jest dla mnie najważniejsze. Teraz tylko rozgrywki PlusLigi ­ –  mówi w rozmowie z „Naszym Głosem Poznańskim” Mateusz Mika, przyjmujący reprezentacji Polski i gdańskiego Lotosu Trefla, mistrz świata w siatkówce.

 

Mateusz Mika był gościem X Memoriału Arkadiusza Gołasia  więcej tutaj:

Jedna z gwiazd tegorocznych mistrzostw globu pochodzi z Kobiernic. Swoje pierwsze siatkarskie kroki stawiał natomiast w Hejnale Kęty, klubie wielosekcyjnym, gdzie oprócz siatkówki spróbować było można swoich sił w piłce nożnej, podnoszeniu ciężarów, czy… badmintonie! Potem siatkarz trafił do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Następnym krokiem w karierze młodego zawodnika było podpisanie 4-­letniego kontraktu z Asseco Resovią Rzeszów, w której to barwach jeśli już grywał, to tylko tzw. „ogony”. Potem było niepowodzenie w barwach budującego się wówczas męskiego klubu z Gdańska. Ostatnio „Miku” z powodzeniem występował we francuskiej Pro A, gdzie bronił barw Montpellier Université Club, którego szkoleniowcem był asysten trenera, Antigi, czyli Philippe Blain. Obecnie siatkarz powrócił nad Wisłę do PlusLigi, gdzie ponownie spróbuje swoich sił w Lotosie Treflu Gdańsk, którego potęgę ma zbudować ­ Włoch Andrea Anastasi, były trener reprezentacji Polski siatkarzy.

Łukasz Klin: –  Naszą rozmowę Mateusz zacznę od gratulacji dla Ciebie i kolegów z reprezentacji Polski za złoty medal MŚ 2014. Gratulacje oczywiście od naszych Czytelników.

Mateusz Mika: ­ – Dziękuję, dziękuję bardzo! Też jestem bardzo szczęśliwy myślę, jak wszyscy kibice, ale i moi koledzy z kadry z tego, co udało nam się jakiś czas temu osiągnąć. To są bardzo ważne, historyczne wręcz rzeczy, spotkania dla naszej całej polskiej siatkówki.

Ł.K: – Emocje po turnieju już opadły, ochłonąłeś już trochę po tym wszystkim?

M.M: ­ – Trudno i ciężko jest, ale nie ukrywam, że już chyba trochę tak. Wracam do rzeczywistości i na ziemię. Gramy już lada chwila w lidze Nie ma więc za bardzo czasu na rozpamiętywanie. Teraz muszę się już poważnie skupiać na swoich celach lidze oraz przede wszystkim dobrych występach w klubie z Gdańska, by z nim oraz pozostałymi kolegami ze drużyny. sięgnąć po sukcesy, wygrywać spotkania ligowe.

Ł.K: – A wyspałeś się już trochę po tym złotym medalu na turnieju w Polsce? Pytam, bo jak donosili inni koledzy dziennikarze, to jesteś jednym ze śpiochów w kadrze trenera Antigi…

M.M: ­ – Z tym to bym nie przesadzał (uśmiech). Choć jak każdy z nas chyba czasami lubię sobie dłużej pospać… Odpowiadając na twoje pytanie, to wyspać się zdążyłem (śmiech). Zregenerować psychicznie, a także fizycznie też. Jest OK.

Ł.K: – Czy przyjmujący złotej reprezentacji Polski trenera Stéphana  Antigi, po sukcesie w mundialu ułożył już sobie puzzle pod hasłem ­ życie?

M.M: ­ – W sensie, czy odczuwam skutki popularności, zamieszania w mediach, jakie teraz jest wokół siatkówki, tak?

Ł.K: – Tak, dokładnie w tym kontekście pytam.

M.M: – Tak, trochę to już odczułem (uśmiech). Chociażby jadąc tutaj na turniej, tankując auto stacji paliw, czy rozmawiając tutaj z Tobą teraz, wokół ludzi czekających na zdjęcie oraz autograf. Ja staram się w tym wszystkim twardo stąpać po ziemi. Robić swoje. Moim zadaniem jest jak najlepiej grać w siatkówkę, i to oczywiście jest dla mnie najważniejsze. Teraz tylko rozgrywki Plus Ligi.

Ł.K: – Reprezentacja Polski osiągnęła historyczny sukces, co cieszy, ale martwi z pewnością fakt, że prawdopodobnie „dziękuję” dla kadry ostatecznie powiedzieli: Mariusz Wlazły, Paweł Zagumny, Krzysztof Ignaczak, a wciąż wahają się Michał Winiarski. Do końca nie wiadomo, co będzie także z innymi graczami.

M.M: –  ­ To są decyzje chłopaków. Ich indywidualne sprawy, które ja osobiście szanuję, i które my wszyscy powinniśmy uszanować. Szanujemy. Ci faceci przez lata zostawili przecież na parkiecie wiele zdrowia dla kadry. Zobaczymy, jak będzie. Sam jestem tego ciekaw szczerze mówiąc. Jednocześnie jestem w 100 procentach przekonany, że poradzimy sobie, że nasz sztab szkoleniowy ze wszystkimi kłopotami da sobie świetnie radę. Nie ma znaczenia kogo z nami nie będzie. Nasz cel to bycie zespołem pod każdym względem. Wygrywanie, bo tego oczekują, oczekiwali od nas kibice w Polsce.

Ł.K: – Mateusz, powiedz proszę, ale szczerze ­ dlaczego w tym sezonie postawiłeś na Gdańsk?

M.M: ­ – Powód jest prosty, ale bardzo ważny. Stabilność sportowa oraz finansowa. Z Gdańska pojawiła się jedna z bardziej konkretnych propozycji. Nie chciałem się jakoś też dłużej zastanawiać, czekać na jakaś superokazję. Wybrałem Gdańsk i jestem z tego zadowolony, że jestem właśnie tutaj.

Ł.K: – Czego oczekujesz po występach nad Bałtykiem w sezonie 2014/2015?

M.M: ­ – Nie chcę oraz nie będę składał tutaj teraz żadnych deklaracji. Mamy grać o każdą piłkę, o każdy centymetr parkietu. Dawać zawsze z siebie wszystko, bo tego od nas wymaga trener. Taka postawa ma nam zagwarantować sukces w każdym meczu. Mamy myśleć o każdym kolejnym pojedynku. Starać się zgrywać na boisku, ale na tyle skutecznie, by jak najszybciej awansować do fazy play-­off. W tej zaś fazie wszystko jest możliwe. Mogę powiedzieć  tylko, że wszystko więcej, co uda nam się razem ugrać po awansie do ósemki, to będzie nasz duży sukces. Do tego oczywiście będziemy dążyć.

Ł.K: – Mateusz Mika, od zawsze siatkarz, czy były też jakieś inne sporty w dzieciństwie?

M.M: ­ –  Od zawsze  lubiłem sport . Każdą formę ruchu, aktywności. Nie zawsze to była siatkówka Najpierw była piłka nożna, tak zwyczajnie z kolegami po szkole. Później dopiero koledzy sukcesywnie namówili mnie na siatkówkę, spodobało mi się i tak już zostało do dziś. Z czego się oczywiście cieszę.

Ł.K: – Powiedź proszę naszym Czytelnikom dlaczego warto uprawiać sport? Pytam w sensie ogólnym dlaczego warto się ruszać?

M.M: ­ – Banalnie, ale prawdziwie, dla zdrowia. Dla lepszego samopoczucia fizycznego oraz psychicznego.

Ł.K: – Dlaczego warto pokonywać własne słabości? Pytam nie tylko o sport, ale również ogólnie o życie…

M.M: ­ – Jak nie pokonuje się własnych słabości, to człowiek znika. Cofa się. Nie ma szans osobistego rozwoju pójścia dalej. Korzystania z życia, po prostu.

Ł.K: – Popularny „Miku”, jak mówi trener Antiga, jakie ma pasje poza siatkówką, jaki jest prywatnie?

M.M: ­ – Ostatnio nie mam na nic czasu poza siatkówką. Najbliższe tygodnie będą podobne. Więc, póki co, o niczym poza grą w siatkówkę nie możemy rozmawiać. Poza tym życie prywatnie wolałbym zostawić tylko dla siebie. Może kiedyś będzie czas, chwila, by o nim coś więcej powiedzieć.

Ł.K: – Trener Andrea Anastasi powiedział, że Lotos Trefl Gdańsk w najbliższym sezonie będzie, jak Fiat Cinquecento, zgadzasz się z trenerem, czy masz może inny pomysł?

M.M: – (śmiech). Ciekawie powiedział. Ja innego pomysłu nie mam. Zgadzam się z trenerem  i szczerze bardzo cieszę się, że jestem w Cinquecento Anastasiego. Z przyjemnością wsiadam do tego Fiat Cinquecento. Mam bardzo dużą nadzieję oraz wiarę, że zajedziemy mim bardzo, bardzo daleko.

 

Z Mateuszem Miką  rozmawiał  Łukasz Klin

Fot. Ryszard Pomin

Dodaj komentarz