Rok z koronawirusem w Poznaniu


Szpital im. J. Strusia – walka na pierwszej linii

Na pierwszym froncie walki z wirusem szybko znaleźli się medycy z Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia. Od poniedziałku, 16 marca, placówka przy ul. Kurlandzkiej stała się szpitalem zakaźnym, w którym na zainfekowanych chorych czekało 406 miejsc (obecnie jest ich 420). Pozostali pacjenci musieli opuścić lecznicę, trafili do innych szpitali lub – jeśli ich stan na to pozwalał – zostali wypisani do domów. Lekarze skupili się na leczeniu chorych z koronawirusem. W kwietniu otwarto też izolatorium, a w nim 164 pokoje dla osób zakażonych, ale nie wymagających hospitalizacji – opiekę nad pacjentami przejął również personel szpitala im. J. Strusia.

Od 16 marca do szpitala zgłosiło się aż 20109 osób, z czego 7090 zostało hospitalizowanych. Z pacjentów, którzy zostali na dłużej w lecznicy, 5532 miało Covid-19. Pozostali zgłosili się do szpitala z podejrzeniem koronawirusa, zostali przyjęci, a po negatywnym wyniku testu – mogli wrócić do domu.

Od początku pandemii testy na obecność koronawirusa wykonano u 27436 pacjentów. Zdecydowana większość z nich – 26637 osób – była testowana w szpitalnym laboratorium. Miasto zadziałało szybko i już kilka dni po wybuchu pandemii pomogło w transporcie specjalistycznego sprzętu, który umożliwił sprawniejsze testowanie chorych. Dzięki temu próbek nie trzeba było wysyłać do sanepidu, co znacznie skróciło czas oczekiwania na wynik.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz