Robert Chmiel: – Nie czuję się gorszy od „Gingera” i „Saszy”


– W zeszłym sezonie twoja średnia biegowa wynosiła 1,510 pkt. Jak oceniasz swoją dyspozycję?
– Początku sezonu nie mogłem zaliczyć do udanych. Potrafiłem przywieźć dwa czy nawet zero punktów na mecz i – nie oszukujmy się – nie było to przyjemne doświadczenie. Po tych kiepskich występach razem z moim teamem znaleźliśmy problem w dopasowaniu silników, który został szybko zlikwidowany. Od tego czasu osiągane przeze mnie wyniki uległy znacznemu polepszeniu. Zresztą ja sam również czułem się lepiej przez resztę sezonu. Średnia może nie należy do wybitnych. Wiem jednak, że stać mnie na więcej i mam zamiar pokazać to w nowym sezonie.
– Gdyby nie żużel, gdzie byś był dzisiaj?
– Od dziecka interesuję się wszelkiego rodzaju motoryzacją. W moim życiu od zawsze były motocykle, więc dla mnie żużel to środowisko jak najbardziej naturalne. Nie umiem powiedzieć, co by było gdyby nie żużel. Na tą chwilę moje życie bez żużla nie istnieje.
– Jak się czujesz przed nowym sezonem? W drużynie praktycznie wszystko się zmieniło. Od włodarzy po trenera.
– Z nowym zarządem dogaduję się dobrze. Skład jest bardzo obiecujący i na pewno będzie walka o miejsce w meczowym zestawieniu. To będzie dla mnie motywująca presja do tego, by stawać się coraz to lepszym sportowcem.
– Jazda u boku takich nazwisk jak Kacper Gomólski czy Aleksander Loktajew nie będzie dla ciebie zbyt pesząca?
– Wręcz przeciwnie. Nie czuję się gorszym zawodnikiem. Uważam, że mogę się do nich przyrównać. Jako drużyna mamy ten sam cel: faza play-off, a potem zrobimy wszystko, aby powalczyć o coś więcej.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz