Restauracja w Nowym Tomyślu obsługiwała gości w lokalu


Właścicielka obiektu powiedziała PAP, że nie zgodziła się na przeprowadzenie kontroli sanepidu, za to na widok policji i przedstawicieli PSSE do lokalu ruszyły osoby zgromadzone na zewnątrz.

„Miał być stolik wolności na zewnątrz, miało być spokojnie, miał być reżim sanitarny. Kiedy pojawił się sanepid, ludzie ruszyli do środka, żeby mi pomóc – to nie było do opanowania – stała się wolność u mnie w lokalu. Teraz jest już spokojnie, ludzie siedzą przy stolikach, składają zamówienia, zachowują odległości – jest normalnie” – powiedziała PAP Bogusława Prosół.

Pytana o to, czy boi się konsekwencji sobotnich wydarzeń, Prosół przyznała, że jest „w desperacji”, zaś przedłużające się obostrzenia dotykające gastronomów są rujnujące finansowo.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz