– Najnowszy przetarg na dostawę energii dla Poznania najprawdopodobniej zostanie unieważniony – mówi Jacek Jaśkowiak, prezydent Miasta. – Zaproponowane przez oferenta stawki są drastycznie wysokie, w naszej ocenie – spekulacyjne. Tak ogromnej zwyżki nie tłumaczy wzrost kosztów produkcji energii, czyli cen surowca i opłat za emisję CO2. Pozostała część to marża, obejmująca dodatkowo przewidywane wydatki na modernizację infrastruktury. Sieci przesyłowe są obecnie w fatalnym stanie, co jest efektem wieloletnich zaniedbań. Rozumiem, że te inwestycje są potrzebne, nie można jednak obciążać ich kosztami odbiorców w obecnej trudnej sytuacji gospodarczej. To cios nie tylko w finanse samorządów – w przypadku Poznania taka zwyżka oznacza wzrost kosztów o ponad 300 mln zł w skali roku. Ucierpi też zwykły obywatel oraz biznes, w tym szczególnie przemysł. To może zachwiać całą gospodarką. Czas, by rząd się obudził i podjął zdecydowane działania zmierzające do ustabilizowania sytuacji na rynku energii, wzorem chociażby rządów Hiszpanii czy Portugalii. Póki to nie nastąpi, jedynym rozwiązaniem jest rozpisanie przetargu na krótszy okres.
Ogromne koszty dla komunikacji miejskiej i szkół
Tak duży wzrost cen energii oznacza, że znacznie więcej trzeba byłoby zapłacić za utrzymanie komunikacji miejskiej – zarówno nowoczesne tramwaje, jak i ekologiczne elektryczne autobusy zużywają prąd. Zaproponowana w przetargu kwota oznaczałaby, że również poznańskie MPK miałoby do zapłaty prawie pięć razy więcej: 178 mln zł zamiast niecałych 40 mln zł, jak ma to miejsce w tym roku.