Budżet 2020 – Poznań wystawia rachunek rządowi


Drugim palącym problemem jest zbyt małe dofinansowanie do oświaty. Tu również rząd dokręca samorządom śrubę. Od lat Poznań dostaje z budżetu państwa kwotę, która nie pokrywa wydatków. W 2020 roku ta różnica będzie rekordowo duża – miasto będzie musiało dołożyć aż 572 mln zł. To aż 43,2 proc. potrzebnej na sfinansowanie oświaty kwoty. Dla porównania: w 2015 roku Poznań dopłacał 298 mln zł, czyli tylko 33,6 proc. W przyszłym roku z miejskiego budżetu zostanie także sfinansowana prawie połowa podwyżek nauczycieli, które obiecał im rząd – ale nie zapewnił na nie wystarczających funduszy.

Dodatkową trudnością są podwyżki cen, wynikające z licznych zmian ustawowych. Na budżecie miasta odbije się wzrost płacy minimalnej oraz spodziewany wzrost cen energii elektrycznej – szacuje się, że może on sięgnąć nawet 60 proc. Do tego dochodzą kolejne, trudne na razie do oszacowania wydatki, takie jak szybko rosnące ceny na rynku usług budowlanych.

Rząd przekonuje, że dochody miast z roku na rok rosną, więc dopięcie wydatków nie powinno być problemem. To manipulacja. Budżety gmin w całej Polsce rzeczywiście wzrosły, ponieważ wliczane są w nie duże kwoty na transfery socjalne (np. 500+). Te pieniądze zwiększają dochody i wydatki miast – ale samorządy są tylko pośrednikami w ich wypłacaniu.

Poznań zaciska pasa

Zaprojektowanie budżetu na 2020 rok to wyzwanie dla wszystkich samorządów w Polsce. Wszystkie gminy i miasta stanęły przed trudnym wyborem: ograniczać inwestycje – co jednak może łączyć się z utratą unijnych dofinansowań – czy zaoszczędzić na wydatkach bieżących.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz