PAP: Tymczasem subwariant Omikron BA.2 coraz bardziej się rozprzestrzenia.
Prof. W.G.: Następny wariant po nim też będzie się rozprzestrzeniał. Bo im więcej osób wymyka się z systemu wykrywania zakażonych, ich izolacji i obejmowania kwarantanną tych, którzy się z nimi stykali, tym szybciej dany wariant będzie się rozprzestrzeniał w populacji. U nas z tego systemu wymyka się dużo osób, o czym świadczy znaczny odsetek wyników dodatnich z puli badanych na obecność SARS-CoV-2. Nie powinno ich być więcej niż 10 proc.
PAP: A co z naszą odpornością populacyjną, słabnie i jest wciąż niewystarczająca?
Prof. W.G.: Przede wszystkim trzeba pamiętać, że odporność populacyjna, to odporność na chorobę, a nie na zakażenie. Odporność na zakażenie można uzyskać, choć w ograniczonym stopniu, poprzez odpowiedź miejscową na nabłonkach. Tego jednak szczepionka (dotąd stosowana przeciwko SARS-CoV-2 – PAP) nie indukuje. Może to zrobić samo zakażenie lub innego typu szczepionka, a takiej nie ma.
PAP: Ale nawet wtedy nie ma 100 proc. ochrony przed zakażeniem?
Prof. W.G.: Nie ma, bo to nie jest tak, że uzyskuje się wysoką gęstość przeciwciał wydzielniczych, która wyłapie wszystko, jest jedynie zmniejszenie prawdopodobieństwa zakażenia. Zresztą po szczepieniu dana osoba może nawet nie szerzyć zakażenia, bo jest na tyle silnie przygotowana, że rozwój infekcji zostaje zahamowany, gdyż nie dochodzi do objawów choroby i wirus nie wydostaje się z organizmu. Albo następuje skrócenie czasu zakażania innych. Na tym to polega.
PAP: Lepiej jeszcze nie znosić obostrzeń epidemicznych, na przykład używania maseczek ochronnych w pomieszczeniach zamkniętych?
Prof. W.G.: Powiem tak: jestem w pełni zaszczepiony, a poza tym przechorowałem COVID-19 i mam miejscową odporność.
PAP: A z punktu widzenia społecznego?
Prof. W.G.: Obostrzenia i tak nie były u nas przestrzegane w znacznym stopniu.
PAP: Zniesienie obostrzeń lub ich utrzymanie nie ma w tej sytuacji większego znaczenia?
Prof. W.G.: Dokładnie tak.