PAP: Coraz częściej bagatelizujemy COVID-19, zaczynamy traktować jak zwykle przeziębienie.
Prof. W.G.: Tak, wiele osób nie widzi różnicy, wydaje się im, że jest to grypa. A wirus grypy jest całkowicie innym patogenem niż SARS-CoV-2. Dlatego podstawowy błąd, jaki robią te osoby, polega na tym, że nie sama choroba jest najgorsza, lecz dużo gorsze są jej konsekwencje.
PAP: Niby przechodzi, ale czasami się przeciąga, albo mogą się pojawić odlegle powikłania?
Prof. W.G.: W przypadku SARS odlegle powikłania występowały nawet w ciągu trzech lat. Ale na tę chorobę zachorowało jedynie 8 tys. ludzi na świecie.
PAP: W przypadku COVID-19 odległe powikłania również mogą się pojawić po trzech latach albo nawet później?
Prof. W.G.: SARS był bardziej zabójczy, może być zatem jeszcze gorzej.
PAP: Gorzej?
Prof. W.G.: Tak, ponieważ właśnie w przypadku łagodnych przebiegów trzeba się liczyć z późnymi powikłaniami.
PAP: Łagodny przebieg COVID-19 może wbrew pozorom źle wróżyć?
Prof. W.G.: Nawet jest to bardziej prawdopodobne.
PAP: Oznacza to, że ci co przeszli chorobę łagodnie, muszą bardziej się liczyć z późnymi powikłaniami?
Prof. W.G.: Niestety tak może to wyglądać. Zobaczymy, wciąż trwa ocena późnych skutków COVID-19.