„Mutację brytyjską przywiozło 5 czy 7 osób i wirus działał w środowisku. To nie mutacja jednak odpowiada za wzrost zakażeń, ale nasze zachowania” – powiedział prof. Gut.
Jego zdaniem, wprowadzenie ograniczeń nie jest trudne. Znacznie bardziej obawia się o ich respektowanie. Społeczne przyzwolenie na ruchy zaostrzające jest zdaniem eksperta niskie.
„Gdy nie będzie takiego przyzwolenia – nawet najlepsze przepisy nie pomogą. Obostrzenia mogłyby istnieć nawet na poziomie gmin, ale nadal są wtórne od zachowań” – dodał.
Przyznał, że rzeczywiście obecnie zakażenia dotyczą głównie młodych osób.
„Starsi się bardziej boją. Do tego widzimy pierwszy efekt szczepień tej grupy. Gdy zaszczepimy wszystkich chętnych w wieku 60 plus, to w zasadzie mamy koniec epidemii. W tym sensie, że nie będzie wielu zgonów i nadmiernego obłożenia szpitali. Problemem jest słaba dostępność szczepionek, bo cała ta akcja przez to strasznie się wlecze” – dodał wirusolog. (PAP)
Czytaj także: