Prof. Flisiak: COVID-19 jest inną chorobą niż dwa lata temu


PAP: Trzeba chyba pogodzić się już z tym, że ten wirus będzie się szybciej rozprzestrzeniał, bo nie będzie napotykał sztucznych barier – maseczek, murów naszych domów, bo od poniedziałku izolacja, kwarantanna przejdą już do historii. Pozostanie samoizolacja. A to oznacza, że wielu z nas nie będzie – przy w miarę dobrym samopoczuciu w czasie choroby – z takiej możliwości faktycznie korzystać.

Prof. R.F.: Tak, ale z drugiej strony wirus napotykać będzie barierę w postaci wysokiego uodpornienia społeczeństwa po fali omikrona. Przy tak masowej ekspozycji na wirusa, dodatkowo wzmocnionej jeszcze przez szczepienia, w tej chwili nabyliśmy odporność populacyjną, która wystarczy nam do jesieni.

PAP: Przyszedł w końcu ten wyczekiwany moment, że możemy już odetchnąć pełną piersią, bez maseczek?

Prof. R.F.: Wydaje się, że jest to optymalny moment, aczkolwiek zawsze można byłoby na wszelki wypadek utrzymać pewne ograniczenia. Pamiętajmy jednak, że utrzymywanie restrykcji bez wystarczającego uzasadnienia doprowadziłoby do ich ignorowania. Zwróciłbym też uwagę na to, że wieszczenie, że fala uchodźcza spowoduje gwałtowny wzrost zakażeń, nie ziściło się. Pomimo tego, że w Ukrainie procent osób zaszczepionych jest niski, to poziom naturalnego uodpornienia jest podobny jak w Polsce, o ile nie wyższy. Poza tym, gdybyśmy mieli zauważyć wzrost liczby zidentyfikowanych wyników dodatnich, to pojawiłby się on już dwa tygodnie temu. Tymczasem od dwóch tygodni mamy dokładnie odwrotny trend.

PAP: Pewnie wielu z nas, ze względu na dwuletnie zmęczenie epidemią, będzie bardziej lekceważyło sobie COVID-19, bo przecież większość już przechorowała, część się zaszczepiła. Czy ryzyko powikłań, nawet przy lekkim przebiegu, jest obecnie takie samo jak na początku pandemii, gdy nasze organizmy po raz pierwszy stykały się z patogenem?

Prof. R.F.: Nie powinniśmy ignorować choroby, lecz obserwować sytuację epidemiologiczną i pojawiające się ewentualnie nowe warianty. Powikłań po zakażeniu wariantem omikron będzie zapewne znacznie mniej, bo charakteryzuje się ono zajęciem górnych dróg oddechowych. Stosunkowo rzadko dochodzi do zapalenia płuc z ich późniejszym niszczeniem i wyzwoleniem burzy cytokinowej, zaburzeniami krzepnięcia i uszkodzeniami wielonarządowymi. Jeżeli zakażenie ogranicza się do górnych dróg oddechowych, bez uogólnienia infekcji, należy się spodziewać znacznie mniejszego ryzyka powikłań długoterminowych. (PAP)

Rozmawiała: Klaudia Torchała

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz