Załóżmy, że inni też mają rację
Rozmawiano też o języku Sejmu: obraźliwych wypowiedziach posłów czy słynnej już ironii marszałka.
– To, co robi Marszałek Sejmu, to trochę belferskie zachowania, momentami zabawne, momentami pouczające – zauważył prof. Kuligowski. – Widzimy, że rośnie znaczenie Sejmu i zainteresowanie tym, co się tam dzieje. Ale równocześnie ogromna rzesza ludzi śledzi Telewizję Republika. Polskie życie polityczne dzielili się na nisze, w których otaczamy się ludźmi podobnymi sobie. Ale tak nie może działać społeczeństwo. Potrzeba nam odwagi, otwarcia się, wyjścia do drugiego człowieka. To niełatwe, ale inaczej się nie da.
– Należy założyć, że ludzie stojący naprzeciw nas mają też jakieś swoje racje, a nie uznawać, że są po prostu głupi – zgodziła się prof. Przybylska. – Owszem, mogą te racje nas nie przekonywać, ale na tym właśnie polega debata!
Gdzie są granice?
Czy więc rzeczywiście przesuwamy granice zachowań dozwolonych?
– Tak, ponieważ internet dał nam na to duże pozwolenie – uznał prof. Kuligowski. – Możemy je przesuwać bezkarnie, bo anonimowo.