Poznań będzie walczyć o zwrot kosztów reformy oświaty


Tylko w 2018 roku Miasto Poznań wydało na edukację około 845 mln zł (bez wydatków na inwestycje i remonty), czyli około o 100 mln więcej niż w 2015 r. Rok wcześniej, w 2017 r. tylko zmiany organizacyjne, w tym dostosowanie budynków w związku z likwidacją gimnazjów i przekształceniem szkół podstawowych, wyniosły ponad 7,5 mln zł. W tym samym czasie Poznań uzyskał wsparcie rządowe na ten cel z tzw. subwencji oświatowej w wysokości zaledwie ponad 700 tys. zł. A to jeszcze nie koniec. W tym roku szkoły średnie będą musiały przyjąć podwójny rocznik uczniów – absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych. Szacuje się, że wzrost wydatków samorządu z tym związanych tylko w 2019 r. może wzrosnąć o ok. 4,5 mln zł.

– To pieniądze publiczne, które można byłoby przeznaczyć na inne cele, np. inwestycje oświatowe czy poprawę infrastruktury. Rosną wydatki na zmiany organizacyjne, za czym nie idzie poprawa jakości kształcenia. Rządowa reforma, a właściwie „deforma” spowodowała ogromny chaos. Niektóre dobrze prosperujące gimnazja, przekształcone w szkoły podstawowe, mają problemy z naborem. Sporo szkół podstawowych jest przepełnionych. Pracę straciło wielu nauczycieli, kolejni żyją w ciągłej niepewności o swoją przyszłość. Ograniczenie negatywnych skutków zmian w systemie oświaty spadło na barki samorządów, a podjęte działania miały wymiar nie tylko organizacyjny, ale również finansowy w postaci zwiększonych wydatków. Niestety środki zapewnione przez rząd są zdecydowanie niewystarczające – mówi Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz