Lech Poznań zremisował w Płocku z Wisłą


Samo spotkanie w pierwszej połowie wyglądało nawet solidnie w wykonaniu lechitów. W pierwszych trzech kwadransach poznaniacy mieli dwie stuprocentowe sytuacje do pokonania golkipera Wisły i wyjścia na prowadzenie. Najpierw Mario Situm otrzymał wyśmienite podanie od Kamila Jóźwiaka, jednak w sytuacji sam na sam trafił w Dähne, kilkadziesiąt sekund później bramkarz płockiej Wisły znów wybronił kolegom sytuację. Po dośrodkowaniu Kamila Jóźwiaka, który w pierwszej części zagrał bardzo dobre zawody, do główki doszedł Christian Gytkjaer, jednak uderzenie Duńczyka z bliskiej odległości znów wybronił Niemiec.

Po wyjściu na drugą połowę można było zasnąć. Nie działo się nic. Chciałoby się naprawdę coś napisać, powiedzieć, jednak styl i poziom gry obu ekip zakrawał o brak pomysłu, a pod koniec obie jedenastki snuły się po murawie tak, że aż odechciewało się cokolwiek. Choć trzeba przyznać, że pod koniec spotkania mieliśmy krótki pokaz snajperskiego show. Łukowski wyszedł sam na sam z Putnockim i mógł się go zapytać o godzinę, wilgotność powietrza, to jak mu się żyje i gdzie ma strzelić. Na całe szczęście dla poznaniaków Słowak wybronił tę sytuację i bezbramkowy remis stał się faktem.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

1 komentarz

  1. Michał pisze:

    Trzy zwycięstwa nie dają mistrzostwa.

Dodaj komentarz