Zakończył się drugi sezon w Futsal Ekstraklasie, a reprezentujący nasz region zespół Red Dragons Pniewy, ostatecznie uplasowali się na siódmym miejscu w tabeli i jest to wynik na miarę obecnych możliwości sportowo-organizacyjnych klubu. Kibice już czekają na start nowego sezonu i liczą na walkę o medale.
Red Dragons Pniewy, to młody zespół, złożony głównie z mieszkańców miasta i gminy, ale mający także w swoich szeregach kilku poznaniaków. Po upadku Akademii Futsal Club Pniewy (trzykrotny Mistrz Polski) Smoki kontynuują tradycje futsalowe w Pniewach, a co ciekawe, w 2014 roku wywalczyły sobie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej Futsal Ekstraklasy.
Jako beniaminek stali się absolutną rewelacją rozgrywek, zajmując na koniec czwarte miejsce w tabeli, mimo że przed sezonem skazywani byli na porażkę. Zwycięstwa nad takimi potentatami jak Wisła Kraków czy Pogoń Szczecin, były prawdziwym sportowym świętem. Średnia wieku drużyny oscyluje w granicach 22 lat i oczywiście jest zdecydowanie najniższa ze wszystkich startujących ekip. Domowe spotkania Czerwonych Smoków, ogląda zawsze rzesza fanów, kulturalnie i głośno wspierając swoich pupili.
W zakończonym drugim sezonie 2015/2016, który jest ponoć najtrudniejszy dla beniaminka, pniewianie po fantastycznym finiszu uplasowali się ostatecznie na siódmym miejscu. Przypomnijmy, że w debiucie przed rokiem, zajęli czwarte miejsce, co na pewno rozbudziło apetyty wśród kibiców, które przed rozpoczęciem rozgrywek tonował szkoleniowiec Łukasz Frajtag: Zawsze gra się o najwyższe cele, na starcie wszyscy mają równe szanse. W poprzednim sezonie osiągnęliśmy maksimum tego, co było do osiągnięcia, przy naszych warunkach osobowych, finansowych itp. Jednak przestrzegam pniewskich kibiców przed zbyt wygórowanymi oczekiwaniami wobec Red Dragons. Powtórzyć ten sukces, to rzecz prawie niemożliwa. My chcemy się spokojnie utrzymać w lidze, a boisko wszystko zweryfikuje. Jeśli dobrze przepracujemy cały sezon i unikniemy kontuzji to wszystko jest możliwe. Ja mam nadzieję, że obejdzie się bez niepotrzebnych nerwów w końcówce sezonu, oraz w końcu odbijemy się od finansowego dna, w którym się obecnie znajdujemy. Mamy dość trudny terminarz ponieważ, w pierwszej rundzie gramy aż 7 spotkań we własnej hali, a w drugiej tylko 4. Zrobimy jednak wszystko żeby na każdym, meczu dać kibicom mnóstwo pozytywnych emocji oraz radości.
Końcowy rezultat pokazuje, że cel został osiągnięty, jednak nie obyło się bez napięć i emocji. Na taki stan rzeczy wpływ miały na pewno mecze rozgrywane w Pniewach. Poniżej prezentujemy tabelę uwzględniającą tylko spotkania „domowe”:
Początek rundy nie wskazywał, że problemem w pewnym momencie staną się mecze toczone na własnym parkiecie. Wygrane z KGHM Euromaster Chrobry Głogów 4:2, AZS UŚ Katowice 3:1, remis 1:1 z Rekordem Bielsko-Biała, zwycięstwa nad Clearexem Chorzów 5:3 i GAFem Omegą Gliwice 2:1. Niestety wówczas coś się zacięło, przyszły nieoczekiwane ale bardzo bolesne porażki z Gwiazdą Ruda Śląska 2:3 i Nbitem Gliwice 1:3. Choć na koniec pierwszej rundy Smoki zajmowały dokładnie siódme miejsce, to perspektywa siedmiu meczów wyjazdowych w nowym roku nie napawała optymizmem. Tym bardziej, że na wyjazdach biorąc pod uwagę tylko rezultaty, było tragicznie, pięć kolejnych porażek. Obraz ten był nieco zamazany, przegrane mecze w Toruniu, Szczecinie, Zduńskiej Woli, Chojnicach, to łagodnie mówiąc miejsca trudne. Sprawy nie ułatwiała też poważna kontuzja Oskara Stankowiaka, dla którego sezon zakończył się bardzo szybko.
Nowy rok rozpoczął się fatalnie, wysoką 4:0 porażką w Głogowie. Później jednak rozpoczęło się tournee po Górnym Śląsku, a efekt tego możemy podziwiać w poniższej tabeli uwzględniającej tylko mecze wyjazdowe w całych rozgrywkach.
Pierwszy ciężki bój w Katowicach zremisowany 4:4 pokazał, że zespół ma charakter i mimo młodego wieku potrafi sprostać wyzwaniom. Kluczowy był jednak pojedynek w Chorzowie, gdzie konsekwencja w grze, oraz odrobina szczęścia pozwoliły zainkasować komplet punktów. W samej końcówce rozgrywek, triumfowali, w Gliwicach z GAF-em, oraz ostatnich dwóch meczach w Rudzie Śląskiej i ponownie w Gliwicach, tym razem z NBIT-em. Można oczywiście snuć teorie, co by było gdyby, nie porażki w ostatnich sekundach u siebie z FC Toruń i Pogonią Szczecin, czy fatalne przegrane z Gwiazdą i Nbitem. Tak jednak wygląda walka w Futsal Ekstraklasie, gdzie nie ma słabych przeciwników, a praktycznie każdy nasz mecz toczony był o dużą stawkę.
oprac. tww, źródło: Red Dragons Pniewy