Piłką ręczną można się „zarazić”!


Spotkaliśmy się w jednym z polskich większych miast wojewódzkich, tuż przed jednym z ważniejszych, ciekawszych spotkań ligowych. Za nim wygodnie zasiedłem z dziewczynami na pięknej kanapie hotelowej restouracji minęła godzina. Zawodniczki poświęciły ją na krótkie śniadanie i odprawę przedmeczową. Kilka chwil po odprawie oraz krótkim pobycie w pokoju, Katarzyna Koniuszaniec oraz Kinga Grzyb znalazły wreszcie czas na rozmowę z nami. 

RAZ - Z Kingą i Kasią

Nasz Głos Poznański: Naszą rozmowę zaczniemy od gratulacji za sukces w Serbii, dziękujemy!

Katarzyna Koniuszaniec (reprezentantka Polski w piłce ręcznej kobiet): – Dziękujemy, bardzo jest nam miło, że mogliśmy dać wielu ludziom, kibicom chociaż trochę radości. Szkoda tylko, że zabrakło medalu, ale może następnym razem.

Dziewczyny, proszę powiedźcie co robicie za nim pojawicie się na parkiecie? Macie jakieś swoje zaklęcia?

Katarzyna Koniuszaniec: – Nie mam żadnego zaklęcia, czy rytuału. Nie lubię tylko zbyt wcześnie wychodzić z szatni na mecz. Poza tym nic specjalnego.

Kinga Grzyb (reprezentantka Polski w piłce ręcznej kobiet): – Nie mam żadnego zaklęcia. Po prostu wychodzę na mecz i gram.

A poza piłką ręczną macie czas na inne rzeczy, jakieś swoje pasje inne niż sport?

Katarzyna: – Nie. raczej nie. Czasu jest zbyt mało. Ja jeśli mam wolne od grania, czyli prawie wcale (uśmiech), to spędzam ten czas z narzeczonym, rodziną, czy swoimi najbliższymi przyjaciółmi. Chodzimy do kina na spacery itp. Czasem też po prostu lubię posiedzieć w donu, jak każdy po pracy.

Kinga: – Ja nic odkrywczego nie powiem, bo ja spędzam czas z mężem i dzieckiem, po takich zgrupowaniach, czy turnieju jak w Serbii, gdzie nie ma nas w domu około miesiąc, to człowiek po prostu marzy, by zwyczajnie wypocząć z najbliższymi w domu. Nadrobić zaległości rodzinne.

A komu najwięcej w życiu zawdzięczacie?

Kasia: – Nie powiem pewnie nic nowego, bo najwięcej zawdzięczam rodzicom. Rodzice zawsze mnie wspierali, byli dla mnie oparciem w trudnych chwilach. Później do nich dołączyła moja druga połówka. Bez nich nie osiągnełabym tego co mam. Nie byłabym w tym miejscu, gdzie teraz jestem obecnie.

 *W pewnej chwili naszą rozmowę przerywa urokliwa blondynka… Szepcząca mi do ucha: – „Panie redaktorze one nie zawsze mówią prawdę, proszę uważać…” Wspomnianą blondynką była , Justyna Stelina – drugi trener EKSu Startu Elbląg.

 Kinga: – Ja mogę tylko powiedzieć, że również moi rodzice, którzy nie bali się mnie puścić do SMSu na drugim końcu Polski. Potem zaś pierwszemu trenerowi z Tczewa, który utwierdzał mnie w tym, że dobrze zrobiłam stawiając i grając w piłkę ręczną. Zawdzięczam też dużo swojemu mężowi oraz maleństwu, bo to oni są moją największą nie tylko sportową motywacją.

A co najbardziej cenicie w mężczyźnie?

Kasia: – Wszystkie cechy są ważne. U mnie na pierwszym miejscu jest poczucie humoru, żeby miał takie jak ja, albo może i jeszcze większe (śmiech).

 *Po chwili do pytania włącza się Kinga Grzyb: – „Kaśka, powiedz po prostu, że Twój facet, musi być szalony jeszcze bardziej niż ty sama (śmiech).

 – Zgadzam się też z tym co mi tam podpowiada Kina. Poza poczuciem humoru ważny jest także wzajemny szacunek i ciepło, które powinno bić od tej drugiej osoby.

Kinga: – W naszym przypadku dużym plusem jest fakt, że nasi partnerzy są sportowcami. Rozumieją zgrupowania, wyjazdy, spotkania, reprezentacje. Wzajemna wyrozumiałość i zaufanie to podstawa moim zdaniem.

A czego nie lubicie u ludzi? Pytam w kontekście mijania na ulicy…

Kinga: – Polacy za mało się uśmiechają, do siebie, jak i do innych również. Nie wiem może to jest nasza jakaś cecha…

Kasia: – Zgadzam się z Kinią, od siebie dodam tylko, że u ludzi nie lubię jeszcze też dwulicowości.

A za czym najczęściej oglądacie się na ulicy? Choć to pewnie częściej zwłaszcza panowie oglądają się za wami?

Kasia: – Ja normalnie jak każda kobieta oglądam się za fajnymi ubraniami, butami, torebkami. Takie kobiece sprawy i dodatki. Nic naprawdę specjalnego,

Kinga: – A ja nie wiem co mam panu odpowiedzieć. Zaskoczył mnie pan, bo najczęściej podróżuję po mieście samochodem. Jeśli już gdzieś bywam poza domem to jakieś ciekawe produkty, rzeczy w galeriach handlowych. Ciężkie pytanie…

Dobrze idziemy dalej, a czym lubicie się zajadać? Najczęściej zajadam się?

Kasia: – Jeśli chodzi o jedzenie to potrawy z grilla. Uwielbiam wprost potrawy z grilla. Zaznaczam, że zazwyczaj jem je po sezonie na wakacjach. Karkówka z grilla jest najlepsza…

Rozumiem, że można panią na grilla zaprosić, a czy Katarzyna Koniuszaniec, też zaprasza do siebie na grilla?

– Tak, oczywiście. Może nie teraz, bo jestem trochę zajęta, ale po sezonie jak będzie chwila wolnego to zapraszam! (uśmiech)

A jak jest z Kingą Grzyb?

– Ja kocham słodycze w każdej postaci. Nie marudzę na nic. Uwielbiam szczególnie czekoladę. Jeśli otwieram czekoladę to wiem, że z niej nic nie zostanie, bo zjem ją całą. A więc czekolada, czekolada i jeszcze raz czekolada…..

A jak to jest z kwiatami… Macie jakieś swoje ulubione kwiaty?

Kasia: – Ja ogólnie lubię wszystkie kwiaty i z każdego dosłownie kwiata się cieszę. Najbardziej jednak lubię tulipany.

Kinga: – Zdecydowanie konwalie i tylko konwalie.

W torebce mam zawsze….

Kasia i Kinga (chórem i z salwą śmiechu): – Zdecydowanie, bałagan i to za duży!

A poza tym…

Kasia: – Portfel, chusteczki higieniczne, telefon, czasami nawet dwa. W torebce u mnie można też znaleść kluczyki do samochodu czasami, dokumenty też.

Kinga: – Mam w torebce praktycznie wszystko to co Kasia plus to co każda mama powinna jeszcze mieć, czyli jakiś smoczek, butelkę, chusteczki dla dziecka itp. Mam nie tylko w domu, ale także na spacerze (uśmiech).

A jak to jest ze śpiewaniem, podśpiewujecie?

Kasia i Kinga (prawie w duecie): – Lubimy śpiewać, jak nam to wychodzi to ciężko to ocenić, ale może powinnyśmy się zgłosić do jakiegoś talent show. Jakby co jesteśmy chętne oraz otwarte na taką propozycję. Nie podśpiewujemy nic specjalnego, ale to co jest w radio, to co jest w danej chwili na czasie.

Czego nigdy nie zrobicie?

Kinga: – Zdecydowanie: Narkotyki! Nigdy nie spróbuję narkotyków…

Kasia: – Zgadzam się z Kinią. Zdecydowanie nie dla narkotyków!

Dlaczego warto uprawiać sport, piłkę ręczną?

Kasia: – Warto ogólnie się ruszać, dla własnego zdrowia, lepszego samopoczucia. Piłka ręczna jest piękna, bo uczy pokory, cierpliwości, współpracy w grupie. Dyscypliny również.

Kinga: – Kaśka, jeszcze trzeba dodać, że kształtuje charakter. Pomaga także w zwyczajnym życiu, poza boiskiem też.

Dlaczego warto pokonywać własne słabości…

Kinga: -Warto je pokonywać, bo człowiek jest dzięki temu silniejszy, łatwiej sobie radzi z trudami życie. Bardziej wierzy w siebie. Tak samo jest ze sportem, z życiem na boisku.

Wasze sportowe sukcesy, porażki? Wybierzcie sobie, od którego wątku, chwili chcecie zacząć?

Kinga: – Ja trudnego momentu w karierze jakoś specjalnie nie miałam. Mam nadzieję, że te złe chwilę będą mnie jak najdłużej omijały. Przyjemnych wspomnień i chwil jest masa. Poczynając od mundialu w Serbii, a kończąc na każdym wygranym meczu, czy przyjemnym miłym spotkaniu z kibicami.

Kasia: – Dla mnie zła chwila to zerwane „krzyżówki” oraz każdy pobyt w szpitalu, inaczej po prostu kontuzje, to jest zawsze największe zło sportowca każdego. Przyjemne chwile to każdy mecz, każda bramka. Na pewno mundial. Z pewnością też złoto z Gdynią. Przyjemne wspomnienia z Gdańska, sporo tego. Oby było takich chwil jak najwięcej.

Jak przekonać młodzież do uprawiania sportu, piłki ręcznej?

Kinga: – Ciężko to dzisiaj zrobić w erze cyfrowej, w czasach elektronicznej rozrywki. Jak możemy przekonać? Sukcesami myślę, zajęciami w szkołach. Promocją sportu samego w sobie. Sportu przede wszystkim trzeba chcieć spróbować by się nim zarazić.

Kasia: – Zgadzam się z Kinią, dodam tylko, że wiele dziś zależy od rodziców. To rodzice dają wzorce swoim dzieciom, wytyczając im początkową drogę życia. Dziś można tylko pokazywać, promować. Nie ma co przekonywać na siłę. To nie te czasy, kiedy my grałyśmy na placu przed blokiem. Czasami nawet to bardzo, bardzo późna!

Kasia: – Czasem wystarczy pójść z dzieckiem na mecz, pokazać mu sport, atmosferę. Sama wiem po przykładzie mojego chłopaka, który na początku dla mnie przychodził na mecz, ale z czasem przyprowadzał swoich znajomych, rodzinę, którym się po prostu podobało! I tak z jednego, dwóch fanów zrobiła się grupa czterdziestu, a nawet czasami więcej osób…

A jak tam u was z postanowieniami na rok 2014?

• Po usłyszeniu pytania szeroko śmiecha się Kinga Grzyb, po chwili chowając twarz w dłoniach….

Kasia: – Kinga, no przyznaj się panu redaktorowi, przyznaj….

Kinga:- No ja chcę w tym roku ograniczyć jedzenie słodyczy, bo lubię je, ale nie powinnam ich tyle jeść. Na razie mi się udaje w tym wytrwać, ale zobaczymy, jak długo…

Kasia: – Potwierdzam, że Kina mega się stara, póki co jest twarda (śmiech).

Kasia: – Ja natomiast z Joasą Wagą na wspólnym sylwestrze obiecałyśmy sobie, że sprawimy sobie urządzenie wielofunkcyjne (uśmiech).

Na koniec zapytam, czego wam życzyć na najbliższe tygodnie, miesiące?

Kasia i Kinga (równo): – Zdrowia, bo bez zdrowia w naszej pracy nie idzie nic zrobić. Jeśli chodzi zaś o resztę, to ona przyjdzie z czasem jeśli tylko będzie zdrowie (uśmiech).

Dziękujemy za rozmowę, dużo dobrego życzę

Dziękujemy również. Pozdrawiamy wszystkich kibiców!!!

 

*Na zdjęciu Katarzyna Koniuszaniec (z lewej),  Łukasz Klin (w środku) oraz Kinga Grzyb (z prawej).

 

Rozmawiał: Łukasz Klin („Nasz Głos Poznański”)

Foto: Maciej Kisiel

 

 

Dodaj komentarz