Piesi i cykliści – kontra zmotoryzowani


Przejścia podziemne dla pieszych to przeżytek, siedlisko „slumsów”, twierdzą ich przeciwnicy, i dodają, że  w przyjaznym mieście nie powinno się ich budować. Przejścia powinny być na poziomie ulicy, a ruch samochodowy w śródmieściu sprowadzony do podrzędnej funkcji. Jakie więc mają być rozwiązania komunikacyjne, aby przyjazne były zarówno dla kierowców, jak i pieszych, a także uwzględniały potrzeby przemieszczania się rowerzystów?

Te pytania  pojawiły się w związku z planowaną realizacją węzła drogowego przy budowanym Zespolonym Centrum Komunikacyjnym, obejmującym nowy dworzec kolejowy, autobusowy oraz galerię handlową. Obiekt ten powstaje na obszarze dawnych „wolnych”  torów, w sąsiedztwie skrzyżowania ulicy Towarowej i Matyi. Te dwie ulice mają być przebudowane; powstać mają tam również nowe drogi dojazdowe, parkingi  i… przejścia podziemne dla pieszych. Właśnie ta ostatnia inwestycja budzi kontrowersje. Przeciwni jej budowie są poznańskie stowarzyszenia cyklistów, które twierdzą, iż przejście podziemne utrudni przejście rowerzystom, ale i pieszym, którzy z bagażem będą mieli znacznie dalszą drogę do dworca.

Ich opinie nie są bez racji, zważywszy że poznański dworzec, składający się aż z czterech budynków obsługujących pasażerów (starego i nowego Głównego, Zachodniego oraz Letniego) połączony jest różnymi, czasem odległymi kilkusetmetrowymi przejściami, które zawsze kończą się… schodami.  Wkrótce do tych obiektów dołączy także nowy obiekt – stacji PST, gdzie na przykład z gmachu nowego dworca Głównego trzeba będzie zejść po schodach, przejść przez kilkusetmetrowej powierzchni  plac  i hol starego budynku, by zejść do tunelu, a następnie wejść po schodach na dawny peron 7, gdzie urządzona będzie stacja szybkiego tramwaju. Już to daje obraz, ile utrudnień może być dla pasażerów obciążonych bagażem. Do tego dochodzi planowana budowa tunelu w ulicy Matyi i Towarowej, który – zdaniem przeciwników takich rozwiązań – będzie kolejną przeszkodą w szybkim przemieszczaniu się. Ich zdaniem, przejścia podziemne to już przeżytek, a miasto w nowoczesnych rozwiązaniach komunikacyjnych powinno sprzyjać pieszym, stawiać na komunikację zbiorową, a nie na motoryzację indywidualną. Z tą wykładnią wychodzą na forum i posiłkują się teoriami duńskiego urbanisty profesora Jana Gehla, który twierdzi, iż „żywe i atrakcyjne miasto to takie, które wiele oferuje pieszym”. Buduje więc przechodniom deptaki, ścieżki, a przejścia przez jezdnie są bezpieczne: ruch samochodowy w śródmieściu jest maksymalnie eliminowany lub spowalniany przez liczne przeszkody. Będąc ostatnio w Poznaniu prof. Gehl podawał przykłady miast, gdzie zamykane lub nawet zasypywane były przejścia podziemne, by ruch uliczny odbywał się na jednym poziomie.

Zdaniem przeciwników tuneli, miejsca te, to „wylęgarnia” slumsów, które powodują, że ludzie boją się nimi chodzić, i je omijają, przechodząc przez jezdnię. Tak było jeszcze niedawno na ulicy Dworcowej, gdzie wielu pieszych omijało przejście pod tą ulicą; a i podziemna Kaponiera zwłaszcza wieczorami także budziła grozę u niejednego przechodnia.

Zaniedbanych tuneli pod jezdniami, a zwłaszcza pod szlakami kolejowymi przy stacjach kolejowych jest znacznie więcej. Odnowione przejście podziemne przy dworcu Poznań Górczyn już jest zaniedbane, a dawna poczekalnia budynku stacyjnego zamknięta na kłódkę. Są jednak nieliczne przykłady, gdzie tunele są utrzymane w ładzie. Tak jest na przykład z przejściem pod torami kolejowymi do Cmentarza Miłostowo. Sprawne są  tam także windy, ale cały obiekt jest zamykany na noc i kontrolowany przez służbę ochrony. Nie wiadomo, jak długo będą elegancko wyglądały przejścia do podziemnych stacji oraz działały przy nich windy na trasie tramwajowej do Franowa. Zbudowane w latach 90. perony na trasie PST oraz podziemne do nich przejścia, wprawdzie tu i ówdzie odnowione, pozostawiają jednak sporo do życzenia: wandale i pseudograficiarze nie wiele sobie robią z zainstalowanych tam kamer monitoringu.

Już te miejsca są przykładem, że są różnie odbierane przez mieszkańców.  Z pewnością są bezpieczniejsze dla pieszych, gdy bezkolizyjnie przechodzą oni przez jezdnię. Na takie rozwiązanie poszli inwestorzy i projektanci budowy węzła przy ulicy Matyi, która jest trasą przelotową, gdzie ruch samochodowy prowadzony jest z większą szybkością. Według ich założenia budowa jednopoziomowego skrzyżowania z sygnalizacją  i przejściami dla pieszych stanowiłaby spowolnienie ruchu. – I o to chodzi – odpowiadają  im zarówno piesi i cykliści, dodając, że przyjazne miasto uwzględnia przede wszystkim potrzeby komunikacyjne tej znacznie liczniejszej grupy osób.

Tekst i zdjęcia: Andrzej Świątek

Dodaj komentarz