Pierwszy dzień PEKI: przeciążony internet, awaria czytników i kolejki


Pierwszy dzień  obowiązywania systemu Poznańskiej Elektronicznej Karty Agromeracyjnej okazał się „niewypałem”. Przeciążony był Internet, przy pomocy którego pasażerowie posiadający karty PEKA mają wpłacać pieniądze do tzw. t­portmonetki, dzięki której można podróżować przystankowym biletem elektronicznym.

 

Przejechałem się tramwajami na trasie PST: nikt z obserwowanych pasażerów nie korzystał tego dnia z czytnika. Przypuszczać należy, że większość osób ma bilety miesięczne, tzw. „sieciówki” lub „liniówki”. Tych biletów nie trzeba na szczęście „klikać” przy wejściu i wyjściu z tramwaju. Przypatrywałem się też z dostępnością do czytników w tramwajach i autobusach. Mimo że są one zlokalizowane przy drzwiach pojazdów, to jednak jest do nich utrudniony dostęp w bardzo zatłoczonych pojazdach. Wielu pasażerów grupuje się przede wszystkim w strefie wejścia i wyjścia, ponadto czytniki są ustawione pod takim kątem, że w przypadki tłoku i naporu osób trudno do nich zbliżyć kartę i ze spokojem odczytać dane ze swojej karty; nie mówiąc już o dodatkowych operacjach, np. odczytania i doładowania z t­portmonetki, czy zakupów biletów dla współpasażerów, z którymi się podróżuje. Zajmuje to dodatkowy czas, a w przypadku wyjścia z pojazdu może budzić kolejne zdenerwowanie: czy zdąży się z kliknięciem przed odjazdem tramwaju lub autobusu.

 

Znaczne kolejki były przed kasami biur obsługi pasażerskiej ZTM. I tam widać byłozdenerwowanie długim oczekiwaniem do okienka, jak i organizacją wprowadzania systemu PEKA. Na te kłopoty nałożyły się dodatkowo błędy w oprogramowaniu części czytników. Jak poinformował Bartosz Trzebiatowski, rzecznik prasowy ZTM, było to spowodowane wadliwym podzespołem dostarczanym przez podwykonawcę. Rzecznik dodał, iż trwają teraz intensywne prace nad wymianą tych części i zaktualizowaniem oprogramowania czytników. Natomiast kontrolerzy ZTM Poznań, czyli w ostatniej fazie wdrażania systemu, mają informacyjnie pomagać wszystkim pasażerom, a nie tylko kontrolować. ­ Zatem nawet jeśli zdarzy się, że czytniki będą niesprawne, wystarczy, że posiadacz karty PEKA okaże się tą kartą, a „mandaty” w takim przypadku nie będą nakładane – dodał Bartosz Trzebiatowski.

 

Zmieniły się również taryfy. Za bilet (papierowy) kupiony w kiosku lub automatach przystankowych i w pojazdach MPK trzeba od 1 lipca płacić więcej. Np. 10­minutowy kosztuje teraz 3 złote. Skończyły się więc ulgi przejazdowe z tytułu remontów i objazdów na trasach. Przypomnijmy, iż jeszcze 30 czerwca najtańszy bilet 15­minutowy kosztował 2,80 zł, a w dni robocze można było nim jechać do 25 minut. Tak więc podwyżka jest znaczna, i można zrozumieć zdenerwowanie pasażerów, zwłaszcza że system PEKA nie zadziałał odnośnie elektronicznych biletów przystankowych. Podróż z nimi opłaca się w przypadku przejazdu już od kilku przystanków. Dodatkowo nie trzeba będzie klikać przesiadając się, gdy z kolejnym przejazdem pasażer czasowo „zmieści” się w 20­minutach.

 

Jednak po falstarcie PEKI na klikanie w tramwajach i autobusach przyjdzie jeszcze trochę poczekać zanim system nie „ułoży się”. Ale, jak wszystko co nowe i eksperymentalne (system PEKA – jak stwierdziła przed jej wejściem dyrekcja ZTM w Poznaniu jest najnowocześniejszy w Polsce), może przynieść techniczne „niespodzianki”. Tylko, czy to może odbywać się nie pierwszy już raz kosztem pasażerów?

Tekst i zdjęcia: Andrzej Świątek

Dodaj komentarz