– „Minimalnie inwazyjna” oznacza, że wykonujemy zabiegi operacyjne z niedużym – w porównaniu do tradycyjnej operacji – uszkodzeniem tkanki – wyjaśnia prof. Jacek Karoń. – Klasyczny zabieg operacyjny u takiego pacjenta polegałby na szerokim rozcięciu powłok brzusznych, w niektórych przypadkach nawet od mostka do spojenia łonowego. Tu, podobnie jak w chirurgii laparoskopowej, zabieg odbywa się przy nacięciu powłok brzusznych w kilku miejscach. Większośc z nacięć ma szerokość 1-2 cm, jedno 4-5 cm – tą drogą będziemy usuwali zmianę.
Niewielkie nacięcie to dla pacjenta mniejsza utrata krwi, łatwiejsze gojenie się rany i szybszy powrót do zdrowia.
Ułatwienie dla chirurgów
Operacje robotowe w porównaniu do laparoskopowych niosą też wyraźnie korzyści dla chirurgów, którzy nie muszą stać podczas wielogodzinnej operacji. Zamiast tego siedzą przy konsoli robota.
– To nie tylko bardziej komfortowa praca – tłumaczy dr med. Karolina Horbacka, chirurg prowadząca operację. – Wykorzystanie robota pozwala wyeliminować mikrodrżenia rąk. Jego zakres ramion pozwala nam też łatwiej dojść do niżej położonych guzów – to ma znaczenie np. w przypadku wąskich i głębokich miednic u mężczyzn, gdzie dostęp do zmiany bywa trudny. Chirurg siedzi za konsolą i może widzieć obraz w powiększeniu 10-krotnym, w dobrej, trójwymiarowej wizualizacji. Dzięki temu można łatwiej zróżnicować nerwy podbrzuszne i maksymalnie radykalnie wykonać zabieg, oszczędzając ważne dla pacjenta struktury. Przy manipulatorze wieloramiennym robota i przy pacjencie cały czas znajduje się asystent, który sprawdza, czy nie ma żadnej kolizji.