Lech przegrywa po dogrywce!


W meczu finałowym Pucharu Polski w regulaminowym czasie gry padł bezbramkowy remis i konieczne było rozegranie dogrywki, w której bramki dla Arki zdobyli Rafał Siemaszko oraz Luka Zarandia. Honorowe trafienie dla Lecha zanotował Łukasz Trałka.

Finał Pucharu Polski Lech – Arka na zdjęciach

Wielkie piłkarskie święto. Wielce przygotowana otoczka tego finału. Na trybunach wielka przyjaźń, a na boisku wielka walka. Wszystko w te wtorkowe popołudnie było wielkie. Zanim spotkanie i walka o puchar zaczęła się na dobre. To na trybunach kibice zrobili świetny pokaz kibicowania w stylu iście argentyńskim tudzież tureckim. Petardy, pirotechnika, kartoniada, wejście w mecz było naprawdę porządne.

Byłeś na finale Pucharu Polski Lech – Arka? Poszukaj siebie na zdjęciach

W końcu po chwili zaczęło się to, na co każdy w Poznaniu i Gdyni czekał od dłuższego czasu. Sędzia Musiał dał znak, że mecz można rozpocząć. Obrona Arki w pierwszych minutach meczu wyglądała na bardzo niepewwną i mówiąc kolokwialnie podłączoną do prądu. Kilka niewymuszonych błędów, z których Lech w ostateczności nie skorzystał.

Minęło parę minut i gdynianie mieli pierwszą groźną okazję do objęcia prowadzenia. Po rzucie rożnym dla Arki gdynianin groźnie główkował i piłka minimalnie przeleciała nad bramką Buricia. Lechici dość szybko odpowiedzieli na tę akcję podopiecznych trenera Ojrzyńskiego, jednak strzał Kostevycha powędrował wysoko ponad celem.

Kolejny niewymuszony błąd defensywy Arki, kolejny rzut rożny. Lech w ostatnim spotkaniu z Koroną Kielce pokazał, że umie zaskoczyć rywala podczas stałych fragmentów gry. Tym razem element zaskoczenia był mniejszy, bo Majewski posłał piłkę na bliższy słupek, gdzie stał Bednarek. Wychowanek Kolejorza groźnie uderzył główką, jednak piłka zatrzymała się jedynie na poprzeczce. W ciągu pierwszych piętnastu minut, to tę akcję trzeba uznać za najgroźniejszą.

Lech po dwudziestu minutach już zupełnie zdusił Arkę na jej połowie. Gdynianie nie wyszli z akcją, a mogli stracić bramkę, gdyby poznaniacy wykorzystali przynajmniej jedną sytuację, którą mieli. Wpierw w akcji dwóch na jednego wyszli Kownacki z Jevticiem, ale Szwajcar nie pokonał dobrze interweniującego Steinborsa, który wybił futbolówkę na rzut rożny. Te akcje oddziaływały na poznaniaków jak woda na młyn, bo z biegiem czasu groźne akcje się mnożyły.

Gdy Arka już myślała, że przetrzymała całą nawałnicę ciosów i wyprowadzała atak, to nadziewała się na kontrę Lecha, która mogła skończyć się zdobyciem bramki. Jednak poznaniakom zawsze brakowało wykończenia, bądź ostatniego podania, które byłoby kluczem do strzelenia gola. Najwięcej akcji w pierwszej połowie do przybliżenia Kolejorza do zdobycia pucharu miał Marcin Robak, jednak najskuteczniejszy napastnik LOTTO Ekstraklasy miał wielkie problemy tego dnia, aby pokonać dobrze dysponowanego Steinborsa.

Gdyby podsumować pierwsze 45 minut gry, to po pierwszej połowie mieliśmy remis, ze zdecydowanym wskazaniem na drużynę Kolejorza, która grała pewniej, zdecydowanie, odważnie i kreowała sobie sporo akcji do zdobycia bramki.

Początek drugiej części spotkania, to bardziej wyrównane widowisko, w którym to Lech miał stuprocentową sytuację. Kolejnym rajdem z boku boiska popisał się Kostevych i zagrał piłkę do Robaka. Napastnik Kolejorza znalazł sobie miejsce, by uderzyć piłkę głową. Futbolówka została uderzona czysto, jednak zatrzymał się jedynie na słupku bramki Steinborsa.

Z czasem mecz stał się strasznie nieznośny do oglądania. Poznaniacy nie mieli zupełnie żadnego pomysłu na to, jak można było sforsować obronę Arki. W pewnym momencie ta gra na uśpienie udzieliła się również poznaniakom, a dokładniej Lasse Nielsenowi, który stracił piłkę na swojej połowie podczas pressing gdynian. Ostatecznie nic z tej akcji nie wniknęło.

Nic. Zupełnie nic nie działo się przez drugą część połowy. Lech nie mógł dość do akcji podbramkowej, a Arka postawiła autobus w swojej bramce. W 90 minucie poznaniacy wyszli z kontrą. Maciej Makuszewski dograł do Radosława Majewskiego na siódmy metr. To co wtedy zrobił zawodnik Kolejorza jest niepojęte. Nie potrafił trafić w światło bramki i ostatecznie mecz w regulaminowym czasie gry zakończył się bezbramkowym remisem i mieliśmy dogrywkę.

W dogrywce zaczęło wychodzić lepsze przygotowanie zawodników Kolejorza. Byli oni szybsi, zwrotniejsi, aniżeli zawodnicy z Gdyni. Niemniej nie przynosiło to zamierzonych efektów postaci zdobytej bramki i pierwsza połowa dogrywki zakończyła się bez gola.

Nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się na początku drugiej części dogrywki, którą wyśmienicie zaczęła Arka. Wrzutkę z boku boiska wykorzystał Rafał Siemaszko. Arka nie poprzestała na tym trafieniu. Luka Zarandia podwyższył prowadzenie Arki na 2:0 i już było pewne, że to gdynianie podniosą puchar. W końcówce spotkania Łukasz Trałka zanotował honorowe trafienie dla Kolejorza po rzucie rożnym.

 Lech Poznań – Arka Gdynia 1:2 (0:0, 0:0)

Bramki: Trałka (119) – Siemaszko (107), Zarandia (111)
Żółte kartki: Robak – Szwoch, da Silva, Łukasiewicz, Zarandia

Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen (109. Mihai Radut), Jan Bednarek, Maciej Wilusz – Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Radosław Majewski – Darko Jevtić (85. Szymon Pawłowski), Marcin Robak, Dawid Kownacki (73. Maciej Makuszewski)

Arka: Pavels Steinbors – Tadeusz Socha, Krzysztof Sobieraj, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak – Antoni Łukaszewicz, Adam Marciniak – Marcus da Silva (55. Rafał Siemaszko), Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (82. Dominik Hofbauer) – Przemysła Trytko (71. Luka Zarandia)

Sędzia główny: Tomasz Musiał

Sędziowie boczni: Sebastian Mucha, Bartosz Frankowski

Sędzia techniczny: Bartosz Frankowski

Widzów: 43760.

Łukasz Rabiega
Fot. Dariusz Skorupiński

Dodaj komentarz