Kierownik pracowni serca i naczyń dr n. med. Janusz Rzeźniczak podkreślił, że wszyscy pracownicy udzielają pomocy pacjentom, przywożonym także z innych województw, ubrani w specjalistyczne kombinezony ochronne.
„Jeżeli ktoś nie rozumie, że w tych warunkach jest przesunięcie pewnego czasu, bo ktoś się musi ubrać w kombinezon, żeby nie zakazić całego oddziału, to nie wiem, o czym on myśli” – zaznaczył.
Starszy asystent oddziału kardiologicznego dr Andrzej Bolewski powiedział, że wszyscy pacjenci są objęcie, także w nocy, monitoringiem wizyjnym, a obraz i sygnał aparatury, do której podłączeni są chorzy, przekazywany jest do personelu.
„Nie ma możliwości, żeby saturacja spadała i byśmy nie udzielili pomocy – po to jesteśmy” – podkreślił.
Rzecznik praw lekarza przy Wielkopolskiej Izbie Lekarskiej dr n. med. Sławomir Smól zaznaczył, że podany w reportażu TVN stopień saturacji jednego z pacjentów wynoszący 15 proc. wskazuje, że materiał jest nierzetelny. Ocenił, że wyczerpuje on znamiona zniesławienia i znieważenia. Przytoczył też jeden z internetowych komentarzy skierowany pod adresem personelu szpitala.