Pechowa porażka WTS Betard Sparty Wrocław w Zielonej Górze


Po tym, jak w poprzednim meczu wrocławianie zdołali odrobić 10-punktową stratę, tym razem roztrwonili osiem punktów przewagi w spotkaniu z Falubazem Zielona Góra i ponieśli porażkę 42:48. Nie bez znaczenia jest jednak fakt, iż od połowy zawodów drużyna z Dolnego Śląska musiała sobie radzić bez Vaclava Milika. Patronat nad zespołem WTS Betard Sparta Wrocław sprawuje „Nasz Głos Poznański”.

Wts Betard Soarta - Stal Gorzów 06

Jeśli istnieje teoria, że aby zaczęło się dobre ściganie, nawierzchnia toru musi się najpierw odsypać, to piątkowy mecz całkowicie temu przeczy. Już pierwsze pięć biegów dostarczyło wielu emocji i w każdym z nich kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Wrocławskiej 69 byli świadkami przynajmniej jednej mijanki. Po nich dzięki trzem zwycięstwom biegowym w stosunku 4:2 prowadzili przyjezdni (17:13). Nic nie zmieniły kolejne dwie gonitwy, ponieważ zakończyły się remisami i nie były już tak ciekawe, jak te wcześniejsze. Wiele emocji, ale niestety tych negatywnych spowodował wyścig nr 8, w którym wrocławianie przez ponad trzy okrążenia jechali na podwójnym prowadzeniu. Wówczas Piotr Protasiewcz zdecydował się na desperacki atak przy krawężniku na pozycję zajmowaną przez Vaclava Milika. Kapitana gospodarzy „pociągnęło” i wpadł z impetem w Czecha, który na szczęście szybko katapultował się ze swojego motocykla, lecz nie był w stanie uniknąć zderzenia z bandą. Co prawda, sędzia zaliczył wynik 5:1 dla Sparty, ale Milik uskarżał się na ból prawej ręki i tego wieczoru nie pojawił się już na torze. Był to kluczowy moment spotkania. Z zawodników Sparty jakby zeszło powietrze i do końca meczu zdołali zremisować trzy biegi, a pozostałe przegrali.

To, kto dopisze sobie w tabeli dwa duże punkty meczowe rozstrzygnęło się już w pierwszym wyścigu nominowanym, w którym duet Doyle – Karpov przywiózł podwójne zwycięstwo. W zespole Sparty Wrocław tradycyjnie liderem był Tai Woffinden, który tylko dwa razy przyjechał na metę za rywalami. Jak na mecz wyjazdowy trudno mieć pretensje do zdobyczy punktowych Woźniaka (8 pkt.), Jędrzejaka (6 pkt.) i przede wszystkim Milika (6+1 pkt). Gdyby nie upadek, Czech na pewno wspomógłby swoich kolegów w drugiej fazie zawodów, ponieważ widać było, że jest szybki zarówno na starcie, jak i na dystansie. Nie da się ukryć, iż ponownie zabrakło punktów Macieja Janowskiego. Indywidualny mistrz Polski miał niezłe pierwsze trzy biegi, jednak później dwa razy przyjechał ostatni i cały mecz zakończył z dorobkiem siedmiu oczek. Nie popisali się także juniorzy, a w szczególności Maksym Drabik, który po zwycięstwie w biegu młodzieżowym, w kolejnych trzech startach nie zdobył ani jednego punktu. Z kolei gospodarzy do końcowego triumfu poprowadził kwartet Protasiewicz – Dudek – Doyle – Karpov. Każdy z nich zdobył 10 lub więcej punktów w sześciu biegach, a cenne 6+1 dołożyła para zielonogórskich juniorów, co złożyło się na 48 punktów całej drużyny i trzecie z rzędu zwycięstwo Falubazu w tym sezonie.

Alan Wójtowicz

Dodaj komentarz