Nowy Święty Marcin po tygodniu od otwarcia


Na jasnym trotuarze przebudowanej ul. Święty Marcin zauważyliśmy już pierwsze plamy, kapiącego z nieszczelnych mis samochodów, oleju silnikowego.  Na chodnikach wejść można w porzucone niedopałki po papierosach (zwłaszcza w sąsiedztwie przystanku – tam zlokalizowana wprawdzie jest śmietniczka nowoczesna w formie, ale niefunkcjonalna) i wdepnąć w gumę do żucia, a nawet w psie odchody, bo cała przestrzeń nowej ulicy Święty Marcin jest pozbawiona trawników, przez co czworonogi nie mają gdzie zatrzymać się w swoich ulubionych miejscach. Inna sprawa, że obowiązkiem właścicieli psów jest po nich posprzątać, ale – jak widać – nie wszyscy tego przestrzegają.

Po tygodniu od otwarcia tej przebudowanej „kultowej” ulicy Poznania widać więc pierwsze takie „kwiatki”. Oby było ich jak najmniej; zależy to nie tylko od samych użytkowników tego „półdeptaka”, ale też od służb porządkowych, by ulica ta wreszcie stała się wizytówką miasta. Na razie sporo jeszcze jest tam do zrobienia – w sferze estetyki: odnowienia elewacji wymagają zwłaszcza trzy wieżowce, konieczne jest też uporządkowanie reklam, a także modernizacja przylegających ulic, zwłaszcza Gwarnej, Kantaka i Ratajczaka, które jednak w planach czekają na swój nowy wizerunek, tak jak w najbliższych latach mający być przebudowywany kolejny odcinek ul. Święty Marcin – od Gwarnej w stronę al. Niepodległości, a także w kierunku al. Marcinkowskiego.

Na prawdziwą wizytówkę centrum Poznania przyjdzie zatem jeszcze trochę poczekać. AŚ

Zdjęcia: Andrzej Świątek

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz