Przy takich zabiegach przydatne są inne cechy robota. Operacje uszne rzadko wykonuje się przy udziale endoskopu – standardowo używa się raczej mikroskopu, zawieszonego nad polem operacyjnym. Endoskop bywa jednak przydatny, zwłaszcza w przypadku miejsc trudniej dostępnych. Ma jednak poważną wadę – w przeciwieństwie do mikroskopu musi być trzymany przez operującego chirurga, „blokując” mu tym samym jedną rękę.
– Nie ma możliwości, by endoskop trzymał drugi chirurg – wyjaśnia prof. Gawęcki. – W przypadku ucha te przestrzenie są zbyt małe, a struktury zbyt delikatne. Przesunięcie narzędzia nawet o milimetr może spowodować ich uszkodzenie. I tu właśnie z pomocą przychodzi nam robot.
Urządzenie jest w stanie utrzymać endoskop i w ten sposób stać się „dodatkową ręką” chirurga – stabilną, bardzo precyzyjną, a kiedy potrzeba – zupełnie nieruchomą.
Dzięki temu po raz pierwszy w Poznaniu można było zaplanować ze wsparciem robota takie zabiegi, jak np.usunięcie perlaka, czyli narośli, która może rozwijać się w uchu, powodując stopniowe pogorszenie słuchu. Zaplanowano również operacje przyzwojaka (rodzaj guza) czy rekonstrukcje błony bębenkowej.