Nie gasną emocje po decyzji sędziego Marciniaka o karnym dla Legii


Sporo kontrowersji wzbudziła decyzja sędziego niedzielnego spotkania Legii Warszawa z Lechem Poznań o podyktowaniu rzutu karnego dla gospodarzy w ostatnich minutach meczu. Niebiesko-biali dziwili się zarówno na boisku, jak i już poza nim. – Ciężko po takiej sytuacji znaleźć odpowiednie słowa – mówili po zakończeniu spotkania lechici.

84 minuta starcia przy Łazienkowskiej. Kilkanaście minut wcześniej poznaniacy doprowadzili do wyrównania. Prowadzili grę, dominowali i stwarzali sobie więcej sytuacji do zdobycia decydującej o zwycięstwie bramki. Wtedy jednak Krzysztof Mączyński zastawił w polu karnym gości piłkę przed Volodymyrem Kostevychem. Ukrainiec nie fauluje gracza Legii. Trzyma ręce rozstawione szeroko, by nie dać arbitrowi pretekstu do podyktowania jedenastki. Spadająca piłka trafia go w prawą dłoń, a sędzia dyktuje rzut karny.

Od samego początku ta sytuacja wzbudziła spore kontrowersje. – Ja bym tu nie gwizdnął, piłka trafiła w rękę Kostevycha, ale on jej nie zagarnął – mówił jeszcze w trakcie transmisji komentujący to spotkanie w telewizji, Kazimierz Węgrzyn. Po chwili rzut karny na bramkę zamienił Michał Kucharczyk. Poznaniacy do ostatnich chwil dążyli do odrobienia strat. Szansę na wyrównanie miał w doliczonym czasie gry Maciej Gajos, ale po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka trafiła w mur i nieznacznie minęła bramkę gospodarzy.

– To była chora sytuacja. Kosta dotknął piłkę delikatnie. Ona w ogóle nie zmierzała w kierunku bramki, nie zmieniła kierunku swojego lotu. Jego dotknięcie piłki w ogóle nie miało wpływu na tę akcję. Bez wątpienia ta sytuacja zadecydowała o wyniku końcowym spotkania – przyznaje Mario Situm. – Arbitrzy mają teraz do dyspozycji VAR, możliwość obejrzenia wątpliwej interwencji po raz kolejny. Nie zwalnia ich do jednak z tego, żeby czuć dobrze wydarzenia na boisku. Tego tutaj moim zdaniem zabrakło – dodawał chorwacki pomocnik.

Decyzja o podyktowaniu rzutu karnego przez sędziego Szymona Marciniaka wzbudziła wiele emocji, które udzielały się także w strefie mieszanej. Tam piłkarze po zakończeniu spotkania spotykają się z dziennikarzami i dzielą się swoimi opiniami. – Chciałem was zapytać, czy to jest rzut karny? Nikt z was go nie widział? – dziwił się Jasmin Burić. – Widział pan powtórkę tej sytuacji? To było do zagwizdania? Jeśli pan by gwizdnął, to jest pan jednym z nielicznych. Ręka nie do odgwizdania. Kosta do tej pory nie wie, jak dotknął tę piłkę – zwracał uwagę Łukasz Trałka.

źródło www.loechpoznan.pl

2 komentarze

  1. Michał pisze:

    Mecz musiał zakończyć się porażką Lecha, bo sędzia to zagorzały kibic gospodarzy.

Dodaj komentarz