Musical „Jekyll & Hyde” na 250-lecie Teatru Publicznego w Polsce


Teatr publiczny może być zjawiskiem elitarnym, jeśli odważy się poruszać takie kwestie i zagadnienia, które należą do tematów tabu bądź są niemodne w danym okresie istnienia kultury. Obserwując w ostatnich miesiącach repertuar takich teatrów w Polsce, w ten typ motywów wpisuje się walka dobra ze złem. Tożsamość jej definiuje rozdarcie myśli człowieka i brak symbiozy między jego duszą a ciałem. I nie chodzi tu o wątki poboczne, jakich moglibyśmy się dopatrzeć w wielu przedstawieniach – bardziej o taki sposób ukazania tych problemów, który determinuje narrację spektaklu. Tak też się dzieje w musicalu „Jekyll & Hyde” rozpalającym nasze emocje na deskach Teatru Muzycznego w Poznaniu.

Jekyll&Hyde,Janusz Kruciński,fot.Tomasz Łozowicki

Ta adaptacja noweli Roberta Louisa Stevensona, nazywana często „muzycznym thrillerem”, zagrano z okazji świętowania 250-lecia Teatru Publicznego. Odczytując fabułę musicalu w kontekście tej rocznicy, można pokusić się o stwierdzenie, że Teatr Muzyczny, mieszczący się przy ulicy Niezłomnych w Poznaniu; jest w istocie „niezłomny”.

Ścieżka dźwiękowa tradycji…

Podczas tego wieczoru (23 maja br.) nagrywano płytę audio z muzyką Franka Wildhorna. Ukaże się ona jeszcze w tym roku, dzięki wyłącznemu wsparciu mieszkańców Poznania, Wielkopolski i całej Polski – ponad 300 fundatorów indywidualnych popierających rejestrację historycznego, bo pierwszego w języku polskim nagrania ścieżki dźwiękowej tego broadway’owskiego przeboju. Patrząc przez pryzmat roli teatru publicznego jako instytucji, jest to znamienne, kiedy fundusze pozyskiwane są właśnie od szeroko rozumianej publiczności. Ta zaś od zawsze, czyli od roku 1765, w którym teatr publiczny powstał, stanowi ideowy kręgosłup jego życia w naszej świadomości.

Dla lokalnego lecz znanego w całym kraju, Teatru Muzycznego, to dowód na słuszność działania tego typu placówek w mniejszych społecznościach – w kontekście ich misyjności i nie stronienia od wątków scenicznych, które nie poddają się jedynie komercji. W dążeniu do wciąż nowego ujawniania pewników przeżyć i wartości oraz wartkich społecznych opinii, upatruje swoją ponadczasowość ten teatr. Oczywiście, inne również, ale poznański Teatr Muzyczny – może ze względu na przynależną mu obecną w nazwie „muzykę”; „operetkową barwność” penetrowania obszarów wyobraźni współczesnego widza; może przez orkiestrową wręcz strategię arkanów działań administracyjnych; może przez wspaniałe propozycje dla dzieci, jak np. „Dookoła karuzeli, czyli dziecko potrafi” – chce kreować to, co dla publicznej kultury na pewno nie jest obojętne. Jest emocjonalne, zasługujące na współuczestnictwo w dyskusji na temat kondycji teatru publicznego.

Teatr Publiczny w Polsce…

…powstał z inicjatywy Stanisława Augusta Poniatowskiego. Stał się zalążkiem pierwszego stałego zawodowego publicznego teatru polskiego. Z ekonomicznego i organizacyjnego punktu widzenia teatr publiczny, od innych rodzajów teatrów (w tym prywatnych) odróżnia to, iż finansowany jest ze środków publicznych (państwowych, samorządowych). Wpływa na to jego obecność w życiu środowiskowym i indywidualnym. Co więcej, przypisana mu misja w kształtowaniu dziedzictwa i kultury narodowej. „Publiczny” oznacza także przyzwolenie na debatę wynikłą ze spotkania często odmiennych poglądów i opinii – dostrzeżenia ich obecności w mniejszych i docelowo bardziej reprezentatywnych grupach społecznych. Wspomniany tutaj rodzaj rozmowy odnajduje swój język w obrazach mówionych, tańczonych bądź śpiewanych przez aktorów scenicznych – jednając z sobą pewne zjawiska, innym razem nie dążąc w cale do ich pełniejszego odgadnięcia. Teatr publiczny operuje więc symbolami i znakami, które nazywa sztuka i indywidualna wrażliwość każdego z nas. Wagę ich istnienia podpowiada nam świadomość. Wynikła z nich relacja, refleksja, wszelkie przypuszczenia bądź pewniki; zyskują w teatrze publicznym zdecydowanie szerszy, nierzadko bardziej trwały, niż na scenie teatru prywatnego. Wiąże się z tym znamienna odpowiedzialność za pokazywanie tych obrazów.

Obecnie teatr publiczny, od strony jego niespełnionej do końca misyjności (również przez brak środków na kulturę), przeżywa renesans. Jest potrzebny bardziej niż kiedykolwiek. Nie pozostaje na scenie sam ze sobą. Przeżywając podobne problemy i wątpliwości, co jego widzowie, solidaryzuje się z tym, co nazywany dziś społecznym spełnieniem, ale i wyzwaniem.

Dominik Górny

 

 

 

Dodaj komentarz