MPK: Odwrót pasażerów


Poznańska komunikacja miejska, mimo uruchomienia w ostatnich kilku latach nowych tras autobusowych i tramwajowych (m. in. trasy do Franowa), wymiany taboru na niskopodłogowy (autobusowy – cały, tramwajowy w jednej trzeciej jest nowoczesny), odczuwa kryzys. Spada przede wszystkim sprzedaż biletów. Co jest przyczyną?

Pasażerowie narzekają nie tylko na drogie bilety (mimo promocji czasowej – dla biletów 15 minutowych wydłużonych o 10 minut), ale także na liczne objazdy. Z osiemnastu linii  dziennych tylko dwie – „czwórka” i „siódemka” mają niezmienione trasy. Trzy zostały na czas remontów zawieszone, pozostałe jeżdżą znacznymi objazdami zakorkowanymi ulicami Jeżyc lub przez równie wąską ulicę Strzelecką. Od września wprawdzie część linii powrócić ma na swoje trasy, przywrócone będzie funkcjonowanie linii 1 i 13 (w kierunku Junikowa), to jednak przez Zarząd Transportu Miejskiego zapowiadane jest poza porannymi godzinami komunikacyjnego szczytu rzadsze kursowanie tramwajów (z 10 do 12 minut ). Nie trzeba dodawać, że już to pogorszy komfort jazdy pasażerów.

Również jazda tramwajem lub autobusem pośród zatłoczonych samochodami ulic, oczekiwanie co kilkaset metrów na zieloną sygnalizację nie każdemu się uśmiecha. Traci się bowiem cenny czas, no i spoglądać trzeba na zegarek, czy bilet czasowy nie traci swej ważności. Do tego bywają nieprzewidziane „atrakcje”, np. awaria tramwaju, duchota w wagonie, często przepełnienie, czy niespodziewany postój przed zjazdem z PST do komunikacyjnego  węzła przy „Teatralce”, gdzie krzyżują się trasy aż… czternastu linii tramwajowych!

Nic więc dziwnego, że poznaniacy są zmęczeni tak funkcjonującą komunikacją. Przekładane były terminy otwarcia nowej trasy PST do dworca czy do Junikowa (te nareszcie otwarte zostaną 1 września). Do tego konieczne są remonty starych torowisk –w wakacje m.in. na Górnej Wildzie, na rondzie Starołęka, ostatnio na Wierzbięcicacach, a wkrótce – w drugiej połowie września – na „Teatralce”. Te i inne sytuacje logistyczne i techniczne powodują częstą zmianę tras i przyglądanie się nowym rozkładom jazdy. Na przykład tramwaje linii 14 już kilka razy zmieniały trasę objazdu: najpierw jechały przez Jeżyce, potem przez Strzelecką, by w wakacje znów powrócić na ulicę Dąbrowskiego, czym przyczynia się do powiększenia do pięciu liczby kursujących tam linii (znów rekord!) i do ponownego tworzenia tramwajowych korków. ZTM – jak pamiętam – zdjął tę linię właśnie z powodu kłopotów z przejazdami w ulicy Dąbrowskiego. Innym przykładem utrudnień jest też zły stan torowiska na Moście Teatralnym, ulicy Fredry, Strzeleckiej i Królowej Jadwigi. Tramwaje tramino, choć nowoczesne, są bardzo ciężkie (ważą 39,5 tony). To powoduje zwiększony nacisk na tory i ich szybsze zużycie przez jeżdżące tramwaje. Poznańskie torowiska dotąd przystosowane były do lżejszych wozów tramwajowych, np. wagonów typu 105N (każdy o wadze 17 ton).

Nie sposób sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby doszło np. do uszkodzenia torowiska na Moście Teatralnym. Nastąpiłby wówczas całkowity paraliż komunikacyjny w tym rejonie Poznania. Wszystko przez brak tras objazdowych w północnej części miasta: do Naramowic, czy w ulicy Solnej i Nowowiejskiego, które odciążyłyby „Teatralkę”. Jeśli spojrzeć na siatkę tras tramwajowych Poznania wyraźnie widać „gałąź” w jej północnej części. To właśnie z Mostu Teatralnego i odcinka ulicy Roosevelta rozwidlają się w sześciu kierunkach, w tym czterech  północnych (do Winiar, Piątkowa, Winograd i Wilczaka), trasy tramwajowe.

Taki mało wydolny układ komunikacyjny jest już od kilku dziesięcioleci, a pogłębiła go bardzo ruchliwa trasa PST. Przedłużenie odcinka „PeSTki” do odcinka tylko nieznacznie „ulży” węzłowi przy (i na) Moście Teatralnym. Pasażerom jednak może dodać nowych „wrażeń”. Będą mieli do wyboru jazdę tramwajami z przystanków zlokalizowanych na Moście Teatralnym albo… pod nim  – w pobliżu wiaduktu. Będą więc takie sytuacje, że np. oczekujący na Moście Teatralnym tramwaju do Piątkowa zobaczą jak dołem (pod „Teatralką”) przejeżdżają im nową trasą PST tramwaje w kierunku tej dzielnicy. Kto wie, czy nowy odcinek PST do dworca będzie tak popularny, jak przejazd tramwajami górną trasą, czyli ulicą Roosevelta.

Ale nie tylko zmiany tras mogą zniechęcić do korzystania z tramwajów i autobusów. Wielką niewiadomą będzie zapowiadane na przyszły rok wprowadzenie Poznańskiej Elektronicznej Karty Aglomeracyjnej (w skrócie PEKA). Przez urzędników zapowiadana jest wielka operacja logistyczna. Wyposażyć trzeba wszystkie tramwaje i autobusy w specjalne urządzenia odczytujące karty. Te kasować trzeba będzie przy wejściu i wyjściu przy drzwiach pojazdu. Można sobie wyobrazić, co będzie się działo na przystankach, gdy pasażerowie takimi kartami zaczną się posługiwać, by wejść do tramwaju czy autobusu. Pewne jest, że wydłuży to czas postoju na przystankach i w konsekwencji czas przejazdu.

Już ten sposób kasowania, a także niewiadoma, co do ceny karty (w zależności od liczby przejechanych przystanków), budzi wątpliwość: na ile PEKA zostanie zaakceptowana przez poznaniaków. Wielu z nich jest tradycjonalistami; nie wyobrażają oni sobie, że wraz z wprowadzeniem karty ograniczona zostanie sprzedaż tradycyjnych biletów jednoprzejazdowych.

Będą też tacy pasażerowie, którzy po tej kolejnej rewolucji komunikacyjnej porzucą komunikację miejską i przesiądą się do samochodu, czy wybiorą rower. Już teraz obserwuje się sytuację powrotu pasażerów do własnych czterech kółek. Nic w tym dziwnego, kalkulują, że opłaca się im nawet bardziej skorzystać z przejazdu samochodem, bo bilet tramwajowy na krótkim odcinku jest drogi. Do tego komfort jazdy. Problemem pozostają jedynie korki i kłopot z parkowaniem. Zdesperowanych tak funkcjonującą komunikacją nawet te drogowe utrudnienia nie odstraszają.

Tekst i zdjęcia: Andrzej Świątek

————————————————————————————

W 2011 roku poznańskimi tramwajami i autobusami jeździło około 212 mln pasażerów. To tyle niemal samo, ile korzystało z komunikacji miejskiej w tym mieście w 1993 roku. Wówczas też doszło do „rewolucji”, zmniejszenia liczby linii tramwajowych z 24 do 13. Rekordowym okresem w przewozach pasażerskich była pierwsza połowa lat 80-tych, kiedy z przejazdów poznańskimi tramwajami i autobusami korzystało od 460 do 480 milionów osób rocznie. To ponad dwa razy więcej niż we wspomnianym 2011 roku. Ale blisko trzydzieści lat temu poznaniacy nie byli tak zmotoryzowani jak jest to obecnie.

Dane: ZTM i archiwalne MPK

 

Dodaj komentarz